Część 1. wywiadu: Standardy i co dalej?

23 sierpnia 2014

Dlaczego nie krytykować Organizacji Narodów Zjednoczonych, w co przekształcą się Milenijne Cele Rozwoju i z czego wynika brak oporów w wypominaniu błędów dużym firmom opowiada Kamil Wyszkowski, Krajowy Przedstawiciel United Nations Global Compact w Polsce. Wywiad przeprowadziła Agnieszka Siarkiewicz z Forum Odpowiedzialnego Biznesu.

Do sierpnia 2013 roku działaliście w ramach Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (ang. United Nations Development Programme, UNDP – przyp. red).

Zawsze tam, gdzie jest UNDP, w ramach biura jest podtrzymywana struktura, która zajmuje się zarządzaniem inicjatywą Sekretarza Generalnego ONZ Global Compact (UN Global Compact – przyp. red). W momencie, gdy UNDP wycofuje się z danego kraju, co jest specyfiką wszystkich państw wysoko rozwiniętych, to wtedy UN Global Compact przybiera formę indywidualnego podmiotu, który już nie ma współdzielonego biura z UNDP.

Na polskiej stronie Global Compact jest napisane, że od sierpnia 2013 roku jesteście, „niezależnym bytem administracyjnym”. Czyli chodzi tylko o biuro?

Niezależnym bytem administracyjnym w tym sensie, że mamy odrębne biuro, odrębny podmiot prawny, który nazywa się „operatorem”. To jest de facto jedyna rzecz, która się zmieniła. Natomiast UN Global Compact pozostaje niezmiennie Inicjatywą Sekretarza Generalnego ONZ, dla której wcześniej operatorem było UNDP, a teraz tym operatorem jest Fundacja Global Compact Poland. Stanowi ona podmiot prawa krajowego i weszła w miejsce UNDP.

Gdybyś miał dokończyć zdanie: „Global Compact w Polsce działa ponieważ…”

… upowszechniamy standardy ONZ dotyczące zrównoważonego rozwoju i jak najwyższej jakości życia. Przede wszystkim działamy jako ta część ONZ, która ma mandat do współpracy z sektorem prywatnym. Wypełniamy nasze zadanie poprzez włączenie w proces dialogu sektor prywatny.

UN Global Compact jest czymś na kształt strażnika standardów. I też, co ważne, UN Global Compact jest globalnym think-tankiem. Dbamy o to, aby wymiana wiedzy między krajami trzecimi a Polską była jak najlepsza, żeby standardy międzynarodowe, które są relatywnie niższe w Polsce, ulegały podwyższeniu.

Mówisz, że standardy w Polsce nie są na odpowiednim poziomie. W czym tak bardzo odbiegamy od krajów, które w ich realizacji mogą być dla nas przykładem?

Po pierwsze chodzi o współpracę między rządem a biznesem. Poziom nieufności jest tak spektakularny, że potrzeba dialogowania i budowania bezpiecznej przestrzeni dla tego dialogu. Do budowania tej bezpiecznej przestrzeni UN Global Compact jest zapraszane zarówno przez biznes, jak i stronę rządową, czy szerzej administrację. Efektem naszych starań jest na przykład powołana wspólnie z BCC koalicja do przeciwdziałania szarej strefie, która bezpośrednio łączy się z 10. zasadą UN Global Compact. Dotyczy ona działań antykorupcyjnych. Szukamy standardów międzynarodowych możliwych do zaadaptowania w Polsce, aby sobie z tym problemem poradzić. A problem szarej strefy i powiązanej z nią przestępczości zorganizowanej jest bardzo poważny. Od strony finansowej skale zjawiska zbadał ostatnio Bank Światowy i szara strefa w Polsce osiągnęła już poziom ponad 400 mld PLN rocznie, czyli ok 24% PKB. Trzeba tutaj bić na alarm i to robimy.

Innym standardem, nad którym powinniśmy pracować, jest standard środowiskowy. Choć w Polsce i tak uczyniliśmy już duże postępy w tym temacie. Patrząc na realia, odesłałbym do tego, co zadziało się podczas Szczytu Klimatycznego w Warszawie. Wówczas wraz z Programem Środowiskowym Organizacji Narodów Zjednoczonych (ang. United Nations Environment Programme – przyp. red) opracowaliśmy cały katalog zaleceń, przy jednoczesnym uwzględnieniu konkurencyjności polskiej gospodarki.

I trzecim, kluczowym standardem, wymagającym poprawy są prawa człowieka. Coraz pilniejszym staje się przygotowanie dla Polski „Narodowego planu działania” (ang. National Action Plan – przyp. red), który dotyczył będzie właśnie praw człowieka i biznesu. Tego rząd polski na razie nie robi, choć zalecenie ONZ i Komisji Europejskiej w tej sprawie jest wyraźne. I moim zadaniem, jako Krajowego Przedstawiciela UN Global Compact, jest przypominanie do znudzenia, aby te tzw. NAPy w Polsce powstały.

Do czego zobowiązuje członkostwo w UN Global Compact?

Po pierwsze dana firma, miasto czy organizacja pozarządowa, która decyduje się przystąpić do inicjatywy Sekretarza Generalnego ONZ zobowiązuje się do respektowania 10 zasad UN Global Compact. Drugi wymóg obejmuje trzy poziomy uczestnictwa. Odeszliśmy od bycia zwykłym członkiem, na rzecz „obrastania w wiedzę” – od poziomu beginner (nowicjusz – przyp. red) poprzez advanced (zaawansowany – przyp. red) po poziom najwyższy lead (lider – przyp. red). Zależy nam na tym, aby firmy stawały się coraz bardziej zaawansowane we wdrażaniu 10 zasad. Walczymy o jakość.

Każdy członek UN Global Compact ma obowiązek co roku do nas raportować. Na podstawie tych danych oceniamy, czy w danej firmie jest progres czy regres. Patrząc na polski rynek, zauważam poprawę. Firmy nie tylko przyłączają się do inicjatywy, a potem o niej zapominają. One chcą wzrastać w kompetencjach i korzystać z naszej wiedzy.

Chcą wiedzieć, jak wdrażać i przestrzegać 10 zasad UN Global Compact.

Więcej. Chcą traktować te zasady jako kluczowy element swoich strategii firmowych. Jako integralna część genomu firmy. To też się po prostu im opłaca. Podam jeden przykład koronny. Jeżeli firma, chce uczestniczyć w przetargach ONZ, to po pierwsze musi być członkiem inicjatywy UN Global Compact, po drugie, jak już nim jest, to musi zasady UN Global Compact realnie wdrażać, co my na etapie procesów przetargowych sprawdzamy. Firma, która jest na poziomie zaawansowanym czy liderskim, ma znakomicie wyższe szanse na wygranie przetargu ONZ, niż taka, która jest nowicjuszem. Już pomijam fakt, że ta, która nie jest w inicjatywie, jest bez szans. Takie podejście trochę dyscyplinuje firmy, zwłaszcza że mówimy o kwocie 15,4 mld USD rocznie, które jako System ONZ wydajemy w ramach procedur przetargowych na świecie. Więcej na ten temat można przeczytać na naszej stronie i zachęcam, bo to bardzo ciekawa wiedza (link – przyp. red.).

Jeżeli przystępujesz do inicjatywy, to nie na zasadzie kwiatka do kożucha. Jeśli nic nie robisz, to cię wyrzucamy. Na razie wykluczyliśmy 3000 firm, więc sporo. Paradoksalnie jesteśmy z tego dumni, bo zwyczajnie były to firmy, które traktowały inicjatywę na zasadzie tzw. bluewashing, czyli okrycia się flagą ONZ i promowania się na jej tle, nie robiąc niczego realnie. Były to firmy które traktowały UN Global Compact jako kolejne narzędzie do budowania swojego PR i marketingu, bez żadnej refleksji nad zobowiązaniami, które niesie ze sobą 10 zasad UN Global Compact. Tego rodzaju hipokryzję, trzeba i należy piętnować i zawsze będziemy to robić.

Bycie inicjatywą ONZ dostarcza korzyści. Ale pytanie, czy zawsze. Czy nie jest tak, że słowa krytyki, które padają pod adresem ONZ wpływają też na postrzegania UN Global Compact?

Nie odczuwam tego. UN Global Compact jest integralną częścią systemu ONZ i mamy z tego więcej korzyści niż kłopotów. Najczęściej krytyka Systemu ONZ wynika z niewielkiej wiedzy na temat jej roli i zadań oraz z dużych uproszczeń. Jeśli ktoś traktuje Radę Bezpieczeństwa ONZ jako papierek lakmusowy jej efektywności to jest to nadmierne uproszczenie. Krytyka Rady Bezpieczeństwa ONZ wymaga uświadomienia sobie, że System ONZ to organizacja międzyrządowa. To rządy decydują o tym, czy Rada Bezpieczeństwa zostanie poddana skutecznej reformie czy też nie. Nie można mieć pretensji do ONZ. Trzeba mieć pretensje do stałych członków Rady Bezpieczeństwa i tych państw członkowskich ONZ, które nie chcą jej zreformować. Działania Rady Bezpieczeństwa to promil aktywności ONZ, całe pozostałe spektrum działań takich jak działania humanitarne, rozwojowe, transfer wiedzy i zarządzanie wiedzą często umykają uwadze mediów, a szkoda. Przypomnę, że to ONZ jest na co dzień z ponad 2 milionową rzeszą uchodźców z Syrii, to ONZ działa w Sudanie Południowym, i to ONZ jest obecny przy walce z epidemią wirusa Ebola. Pracuję w ramach Systemu ONZ od ponad 13 lat i to, co mnie boli, że te dobre rzeczy, które robi ONZ, jakoś umykają uwadze.

Tylko, że ONZ zarządzają konkretni ludzie.

…którzy działają w ramach swojego mandatu. Sekretarz Generalny nie mając mandatu ze strony państw, które mu go dają, na bazie decyzji Zgromadzenia Ogólnego, nie może zrobić nic. Jest ograniczany zakresem mandatu.

CZĘŚĆ 2. WYWIADU POD LINKIEM