Podcast

Wywiad z Markiem Piechockim, prezesem firmy odzieżowej LPP

Podcast z udziałem prezesa firmy odzieżowej LPP, Marka Piechockiego nakreśla obraz nie tylko działania firmy i rozwiązań koniecznych dla jej dalszego funkcjonowania. Szerzej odpowiada o sytuacji branży odzieżowej w czasie pandemii koronawirusa SARS-CoV-2 i inicjatywie: powołania Związku Polskich Pracodawców Handlu i Usług, która narodziła się, by wspólnie szukać rozwiązań pozwalających ochronić polskie firmy przed skutkami pandemii i zachować jak największą liczbę miejsc pracy.

Transkrypcja podcastu

Marzena Strzelczak:
Od blisko miesiąca wszyscy działamy w ekstremalnych warunkach. Jednak ta sytuacja wyzwoliła też dużo dobrego. Widzimy liczne przykłady solidarności społecznej i zaangażowania indywidualnego, obywatelskiego, organizacji i biznesu. Chcemy te przykłady upowszechniać, stąd pomysł na akcję Forum Odpowiedzialnego Biznesu “Biznes reaguje odpowiedzialnie” oraz “NGO reaguje odpowiedzialnie”. Ale to tylko jedna strona medalu. Drugą jest powszechna niepewność i obawa o nasze zdrowie i przyszłość naszą, naszych bliskich, los organizacji, przedsiębiorstw i nas jako pracowników. Jak nigdy potrzebujemy mądrych liderów i odpowiedzialnego przywództwa. Dlatego rozpoczynamy cykl wywiadów z prezesami i prezeskami firm, które na co dzień współpracują z Forum Odpowiedzialnego Biznesu. Jak działają dziś, w sytuacji kryzysu, jak zarządzają swoim firmami, to bardzo ważne i potrzebne głosy, bo test na społeczną odpowiedzialność film i zrównoważony rozwój właśnie się rozpoczął.

Marzena Strzelczak:
Serdecznie zapraszamy do wysłuchania rozmowy z prezesem firmy LPP SA Markiem Piechockim, który jako pierwszy przyjął nasze zaproszenie do podzielenia się tym, jak dziś funkcjonuje jego firma.

Marzena Strzelczak:
Dzień dobry panie prezesie. Bardzo dziękujemy za tę rozmowę. Zacznijmy od tego jak dziś funkcjonuje LPP i co dla pana osobiście jest największym wyzwaniem.

Marek Piechocki:
Zarówno LPP jak i setki innych firm, które pracują w sektorze handlu i usług, tak naprawdę z dnia na dzień spotkały się z tym, że nasi pracownicy przestali się spotykać z klientami, przestali mieć bezpośredni kontakt z klientami. Tak naprawdę stało się to 13 marca. Wszystkie placówki handlowe, wszystkie restauracje zostały wyłączone nie tylko w Polsce, ale w większości krajów. Zostały pozamykane. Niestety do siebie może z tym że zostaliśmy pozbawieni przychodów, a równolegle musimy ponosić zobowiązania, czyli mamy zobowiązania do naszych pracowników, do naszych dostawców, którzy którzy nam wyprodukowali kolekcje. I tak naprawdę największym wyzwaniem dzisiaj jest zarządzanie tymi ludźmi, w tym kontekście, żeby zachować jak największą liczbę miejsc pracy. No bo mamy tę świadomość, że nie działające placówki generują koszty po różnych stronach, również po stronie pracowniczej, no i w związku z tym mamy w tej chwili już specustawę, która w jakim stopniu nam pomaga. Będziemy się bardzo mocno nad nią pochylali, żeby zobaczyć jak to się da zaaplikować w poszczególnych placówkach sklepowych. No i to jest pewnie takim największym naszym wyzwaniem, żeby uchronić tych miejsc pracy jak najwięcej.

Marzena Strzelczak:
Wobec tego jaki scenariusz rozwoju na przyszłość pan widzi. Jakie scenariusze na najbliższe miesiące ma LPP

Marek Piechocki:
Tak na początek to jest taka duża świadomość, że właściwie dzisiaj walczymy wszyscy o to, żeby myśleć o zdrowiu, o życiu wszystkich. Natomiast równolegle mamy chyba tę świadomość że cały świat, nie tylko Polska, po tym jak się uporamy z tą pandemią będzie w dużej recesji. Jak duża? Wydaje się, że ona, przynajmniej pisze się o tym w światowych mediach, że będzie największą historii, że będzie dużo większa, niż ta, która miała miejsce w 2008 – 2009 roku, która była okrzyknięta największą recesję od czasów wielkiej recesji w 1929. Mówi się o tym, że ta będzie większa. Natomiast, no, z drugiej strony rządy starają się wspierać gospodarki na różne sposoby, przez stymulacje, przez wkładanie dużych pieniędzy w gospodarkę. Natomiast ważne jest to, żeby w tej popandemicznej sytuacji uchronić jak najwięcej miejsc pracy.

Marzena Strzelczak:
No tak, ale jak to zrobić?

Marek Piechocki:
Założyliśmy Związek Polskich Pracodawców Handlu i Usług, żeby rozmawiać z ustawodawcami, żeby rozmawiać o tym, jaki te przepisy, które zostały wprowadzone 13 marca mają wpływ na naszą branżę, na nasz sektor, dlatego się jednoczymy. Ale tak naprawdę, to trzeba mieć świadomość, że w dłuższej perspektywie mówimy o recesji, przygotowujemy się do niej. Mamy plany polegające na tym, żeby w recesji, to się mówi o tym głośno, że trzeba jak najbardziej dbać o to, żeby mieć gotówkę, a nie myśleć o zyskach.

Marzena Strzelczak:
A co tam konkretnie oznacza na poziomie firmy?

Marek Piechocki:
Dla nas już oczywiste, jako dla zarządu LPP, czy dla mnie jako pośrednio również reprezentującego naszych akcjonariuszy, jest oczywiste że w tym roku nie będziemy wypłacali dywidendy, bo będziemy chcieli te pieniądze mimo wszystko jak najbardziej chronić, żeby nie stracić płynności. Czyli plany na drugie półrocze mówią o tym, żeby zrobić jak najwięcej, żeby uchronić firmę przed konsekwencjami dużego spowolnienia i uchronić te 200 000 miejsc pracy, które są w sektorze. Natomiast jak to będzie wyglądało szczegółowo, myślę, że nikt z nas nie wie. Przygotowujemy się na najgorsze, no bo tak jak powiedziałem, nigdy nie mieliśmy sytuacji takiej, jaka jest w tej chwili. Myślę, że nigdy gospodarka nie przeżywała takiej sytuacji, no bo najzwyczajniej nigdy w historii nie było tak, żeby wszystkie restauracje były pozamykane, żeby wszystkie linie lotnicze praktycznie nie funkcjonowały, żeby wszystkie sklepy były pozamykane. Jak spojrzymy na to, to właściwie to jest po raz pierwszy, kiedy cała Europa jest zamknięta, Stany Zjednoczone są zamknięte. Przygotowujemy się na duże spowolnienie. Wiemy, że rządy robią wszystko, różnych krajów, żeby ono było jak najmniejsze, ale na sam koniec ono będzie.

Marzena Strzelczak:
A jak angażuje się pan i pana firma na rzecz otoczenia? Jak wiemy LPP pomagało walczyć z koronawirusem, kiedy nikt nie przewidywał pandemii, a o koronawirusie mówiono tylko w kontekście Chin.

Marek Piechocki:
Ja wychodzę z założenia, że najlepiej, żeby każdy się skoncentrować na tym, co najlepiej umie i wtedy ta pomoc jest bardziej skuteczna. I ponieważ my w obszarze Chin pracujemy już od 30 lat, mamy dużą wiedzę, świadomość jak, co i gdzie robić. I tutaj ponieważ kiedyś, kiedy u nas jeszcze nie myślano o koronawirusie, w Chinach był problem, pod koniec stycznia, w pierwszych dniach lutego, pomogliśmy naszym konsulatom, pracownikom naszego biura, jak i partnerom chińskim wysyłając 500 000 maseczek. Teraz ponad milion wraca z Chin. Można powiedzieć, że w tej chwili już jest w ciągu kilku dni, do 5 – 10 kwietnia przyjedzie pierwsze 300 000. Już kilkadziesiąt tysięcy rozdaliśmy. Kolejne 700 000 jest w drodze i przyjedzie około 20 kwietnia, czyli to jest bardzo duży transport tych masek i one się będą pojawiały w polskich szpitalach. I tu chcemy faktycznie obdzielić jak największą liczbę tych szpitali tak, żeby przynajmniej w jakiś sposób wesprzeć. Ale z drugiej strony, w Związku Polskich Pracodawców Handlu i Usług skrzyknęliśmy się i rozpoczynamy produkcję w Polsce zarówno maseczek jak i kombinezonów. I myślę że to jest bardzo duża siła. Wczoraj się zwróciła do nas Polska Agencja Rozwoju Przemysłu iwspólnie ustalamy nasze moce produkcyjne, żeby rozpocząć tę produkcję jeszcze w tym tygodniu. Równolegle pomagając Kancelarii Premiera z pozyskiwaniem sprzętów w Chinach, i tam są kombinezony, maski, i różnego rodzaju rzeczy. Także robimy dużo, natomiast patrzę z dużą ufnością, że nie tylko my, ale tak jak mówię te 150, ponieważ reprezentujemy w dużej mierze polskich przedsiębiorców, w tym Związku Polskich Pracodawców Handlu i Usług, którzy bardzo dużo szyją w Polsce, zarówno LPP jak i firmy typu Ochnik, Tatuum, Monnari, mamy tu bardzo dużo szwalni i będziemy również w Polsce szyli, czy kombinezony, czy maseczki, czy fartuchy, które są w szpitalach w tej chwili bardzo potrzebne. To jest nasze działanie, natomiast ja się cieszę, że nie tylko my, że działamy również w fundacji pana Leszka Gierszewskiego z Bytowa, pomagamy. Cieszę się, że wielu polaków się w to zaangażowało.

Marzena Strzelczak:
Sytuacja bezprecedensowa. Jesteśmy pełni niepokoju i obaw na różnych poziomach. Czy jest jednak coś, co dziś pana cieszy?

Marek Piechocki:
Myślę, że akurat takim fajnym elementem, czy miłym elementem jest to, że widać, że wiele przedsięwzięć się pojawiło, mających na celu pomoc. Że chcemy sobie pomóc, że zaczęliśmy być solidarni i partnerscy, ponad podziałami politycznymi, i kulturowymi, i geograficznymi, bo też przy okazji nauczyliśmy się korzystać, czy pracować zdalnie. Łączyć za pomocą różnych mediów, które pozwalają nam na ekranie komputera zobaczyć osobę, która jest oddalona o 500 czy 1000 km, i zupełnie spokojnie przeprowadzać różnego rodzaju przedsięwzięcia. Najfajniejsze jest to, że widać, że tych inicjatyw, takich, które starają się pomóc w tej trudnej sytuacji w różnych obszarach. No przede wszystkim pewnie służbie zdrowia, bo ona potrzebuje tej pomocy najbardziej, w postaci czy kombinezonów, czy sprzętów, czy maseczek, to widać dużą mobilizację społeczną. Nie tylko my, jako firma, ale można powiedzieć, że to jest coś, co ratuje, bo widać, że wiele firm, wiele przedsiębiorstw i ludzi, samodzielnych, małych, czy w ramach pomagania temu, że zrobi komuś zakupy, czy w ramach tego, że dowiozę komuś zupę, to jest taka ogólna mobilizacja społeczna. Można powiedzieć, że mnie raduje. Chyba raduje mnie też to, że ta świadomość społeczna, przynajmniej, oczywiście zdarzają się negatywne wypadki, ale w znaczącej większości, że ta świadomość społeczną zagrożenia jest bardzo duża. I przynajmniej tutaj na wybrzeżu, jak obserwuję, to tak naprawdę wszyscy się powstrzymują przed tym, żeby wychodzić ulice, wszyscy siedzą w domach, praca zdalna wre. I to jest chyba takie pocieszające. To uważam, że to jest bardzo pocieszające. Myślę, że my, jako przedsiębiorcy, z tego sektora handlu i usług, też się jakoś potrafiliśmy w tych trudnych momentach zjednoczyć. Pomimo, że konkurujemy w galeriach handlowych o lepsze lokale, konkurujemy towarem. Nagle w przeciągu 7 dni potrafiliśmy się zjednoczyć. Mamy w Związku Polskich Pracodawców Handlu i Usług ponad 150 firm, które bezpośrednio zatrudniają 200 000 osób, a gdyby wziąć z poddostawcami, to by się okazało, że to jest milion mniej więcej osób. I to są chyba takie pozytywne elementy, które powodują, że czasami człowiek sobie myśli jak to fajnie, że mamy tylu aktywnych i chętnych pomagać ludzi.

Marzena Strzelczak:
Serdecznie dziękuję za rozmowę. I za to, że tak szybko się pan zgodził podzielić swoją perspektywą. Bardzo dziękuję.