Sytuacja kobiet i mężczyzn na polskim rynku pracy w danych statystycznych

8 listopada 2012

Bez znajomości tych danych trudno odpowiedzialnie wypowiadać się o równouprawnieniu w kontekście rynku pracy oraz o godzeniu ról prywatnych i zawodowych. Oto liczby, które odkrywają skalę dyskryminacji i wskazują źródła problemów.

Według danych GUS z 2010 r. w Polsce pracuje 70% mężczyzn i 61,8% kobiet w wieku produkcyjnym. Proporcje zmieniają się, gdy mowa o pracownikach, którzy mają dzieci. Z raportu Eurostatu wynika, że zatrudnionych jest 90% Polaków w wieku 24-54 lata posiadających dwójkę dzieci i tylko 70% Polek.

Sytuację ma zmienić uchwalona niedawno tak zwana ustawa żłobkowa. Dzięki rządowym pieniądzom z programu „Maluch 2011″, w Warszawie powstanie 299 nowych miejsc w żłobkach, w Wielkopolsce – 330, w Łodzi – 50, a w Krakowie – 30. W Polsce do żłobków chodzi tylko 2,5% najmłodszych dzieci, więc wiele jest jeszcze do zrobienia. Według planów Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej do końca 2011 r. w całej Polsce ma powstać 10 tys. nowych miejsc w placówkach opieki nad najmłodszymi, a w następnych dwóch latach kolejne 30 tys. za 150 mln zł.

We Francji – jedynym dużym kraju UE, gdzie nie występuje ani problem demograficzny, ani dyskryminacja kobiet na rynku pracy – pracuje 78% kobiet z dwójką dzieci. Również w tym kraju 50% dzieci w wieku do lat trzech jest objętych instytucjonalną opieką.

Ojcowie nie wykorzystują swoich praw

Zgodnie z polityką Unii Europejskiej wprowadzenie urlopów ojcowskich może przyczynić się, do rzeczywistej równości kobiet i mężczyzn na rynku pracy. Mężczyznom w Polsce już przysługuje tydzień urlopu ojcowskiego, który od 2012 r. zostanie wydłużony o kolejny tydzień. Niestety, w ciągu ostatniego roku skorzystało z niego tylko 7% ojców. Z danych Państwowej Inspekcji Pracy wynika, że żaden ojciec nie skorzystał z części urlopu tacierzyńskiego w firmie, którą skontrolowała ta instytucja. Dobrym pomysłem byłaby ogólnopolska kampania informacyjna, ponieważ oprócz zmiany prawa trzeba też zmieniać świadomość.

Kobiety wybierają mniej perspektywiczną edukację…

W 2009 r. 65% wszystkich absolwentów studiów licencjackich i magisterskich stanowiły kobiety. W latach 2000-2009 liczba absolwentów uczelni wyższych płci żeńskiej wzrosła o 71%. O ile w 2000 r. na rynku pracy pojawiło się 166 tys. absolwentek, o tyle w 2009 r. było ich już 284,5 tys. Wzrost liczby mężczyzn kończących studia wyższe był nieco niższy i wyniósł 65%.

Przewaga kobiet na uczelniach wyższych nie dotyczy wszystkich kierunków studiów. Największy udział procentowy kobiet odnotowują takie kierunki, jak opieka społeczna (94%) oraz medycyna (82%). Kobiety stanowią także ponad 70% absolwentów kierunków humanistycznych, pedagogicznych, biologicznych oraz związanych z dziennikarstwem.

…i zarabiają mniej niż mężczyźni

Jak wynika z Ogólnopolskiego Badania Wynagrodzeń, w 2010 r. kobiety na wszystkich szczeblach zarządzania zarabiały mniej niż mężczyźni. Różnica sięgała od 330 zł miesięcznie w przypadku pracowników szeregowych, do 3 000 zł w przypadku stanowisk dyrektorskich.

Wśród 1 286 menedżerów zasiadających w 2009 r. w zarządach spółek giełdowych były tylko 152 kobiety (11,8%). Podobnie było w przypadku rad nadzorczych, gdzie ich udział oscylował w granicach 12%. Kobiet nie tylko było zdecydowanie mniej, ale także otrzymywały niższe wynagrodzenia. W przypadku zarządów różnica sięgała 160 tys. zł!

Jak wynika z danych Eurostatu, kobiety stanowiły zaledwie 37% wszystkich menedżerów i wyższych urzędników w naszym kraju. Może odpowiedź, dlaczego tak jest, znajdziemy w danych dotyczących godzenia ról. Przeciętny tygodniowy czas pracy spędzony w pracy głównej wyniósł 42,4 godz. Mężczyźni pracowali o niemal 4 godziny dłużej niż kobiety.

Kobiety częściej niż mężczyźni są zatrudniane w niepełnym wymiarze godzin (13% kobiet w porównaniu do 9% mężczyzn); z tym może się łączyć brak dostępu do części świadczeń finansowanych przez pracodawcę oraz niższe wynagrodzenie.

Do głównych przyczyn podejmowania przez kobiety pracy w niepełnym wymiarze godzin należą: trudności w znalezieniu pełnoetatowej posady, opieka nad dziećmi lub osobami starszymi oraz kontynuacja nauki. Kobiety także częściej korzystają z L4 – w 2009 r. było to aż 54% dni absencji chorobowej. W przypadku grup wiekowych 20-29 lat oraz 30-39 lat było to odpowiednio 65% oraz 62% – wynika z danych ZUS.

Pracownikowi płci męskiej przypisuje się w Polsce takie cechy, jak odporność na zmęczenie i stres, umiejętność pracy pod presją czasu, dyspozycyjność, konsekwencja i kreatywność, podczas gdy kobiety uważa się przede wszystkim za systematyczne, szybko uczące się i posiadające duże zdolności komunikacyjne. Co ciekawe, przekonanie takie dominuje nie tylko w środowisku pracodawców, lecz także wśród samych pracowników.

Wśród kobiet jest więcej bezrobotnych

W 2010 r. stopa bezrobocia wśród kobiet wyniosła 10%. W przypadku mężczyzn wskaźnik ten był niższy. Z kolei współczynnik aktywności zawodowej kobiet osiągnął poziom 49%. Dla mężczyzn wskaźnik ten wynosi 65%, co oznacza, że znacznie więcej mężczyzn jest aktywnych zawodowo. Udział pracujących pań w ogólnej liczbie mieszkanek Polski wyniósł 44%. Ten tzw. wskaźnik zatrudnienia wśród panów okazał się również znacząco wyższy (59%).

Kobiety w porównaniu z mężczyznami pracują krócej średnio o 4 lata. Szybciej także przechodzą na emeryturę. Ustawowy wiek emerytalny kobiet to 60 lat, mężczyzn – 65 lat. Jak podaje Eurostat, przeciętny wiek, w którym Polacy faktycznie przechodzą na emeryturę to w przypadku pań 57 lat, w przypadku panów – 61 lat. Przeciętny wiek dla UE, w którym kobiety opuszczają rynek pracy to 60,8 lat, w przypadku mężczyzn – 62 lata.

Źródła feminizacji branż

Wyniki badań przeprowadzonych przez rządowe Centrum Rozwoju Zasobów Ludzkich pokazują, że zawody, w których w większości pracują kobiety stają się mniej prestiżowe i mało atrakcyjne dla mężczyzn. Dlaczego? – Niestety, w branżach zdominowanych przez kobiety są niższe płace – podkreślają pomysłodawcy kampanii „Godzenie ról rodzinnych i zawodowych”, realizowanej przez CRZL.

Feminizacji podlegają często zawody, które umożliwiają godzenie pracy zawodowej z obowiązkami domowymi. Według badań zrealizowanych w ramach kampanii, najważniejsze oczekiwania kobiet wobec pracodawcy nie dotyczą wysokich zarobków, lecz stabilnej formy zatrudnienia (umowa na czas nieokreślony), dotrzymywania warunków umowy, a także bezpieczeństwa zatrudnienia, z naciskiem na świadczenia socjalne i emerytalne. W konsekwencji następuje społeczna akceptacja podziału zawodów na kobiece i męskie, przy czym zawody sfeminizowane przyciągają coraz więcej kobiet, choć wiążą się z niskimi płacami.

Jak wynika z danych GUS, w 2010 r. najbardziej sfeminizowanymi sektorami gospodarki narodowej były: ochrona zdrowia i opieka społeczna, gdzie na 550 kobiet przypadało 110 mężczyzn, i edukacja – 575 kobiet na 153 mężczyzn. Najmniej sfeminizowaną dziedziną gospodarki są inżynieria, procesy produkcyjne i budownictwo – na 4892 mężczyzn przypada 1165 kobiet. Ponadto branże opanowane przez kobiety to pośrednictwo finansowe oraz hotelarstwo i gastronomia.

Utrwalanie stereotypów poprzez nienaturalną przewagę kobiet w danym zawodzie jest zjawiskiem niekorzystnym nie tylko dla pracowników obu płci, ale także dla ich otoczenia. Przykładem może być sfeminizowany zawód nauczyciela – w badaniach nad autorytetem nauczyciela, przeprowadzonych przez Małgorzatę Bednarską z Uniwersytetu Wrocławskiego, większość uczniów gimnazjów stwierdziło, że obecność mężczyzn w szkole poprawiłaby atmosferę, wprowadziłaby potrzebne urozmaicenie. Aż 76% dziewcząt i 83% chłopców oceniło, że w szkole jest lepiej, gdy mają także nauczycieli mężczyzn. Uczniowie wskazali też konkretne przedmioty, które łatwiej im przyswoić, gdy są nauczane przez mężczyzn: m.in. geografię, matematykę, wiedzę o społeczeństwie.

Potrzebę równowagi płci w szkole podkreślają same nauczycielki, wskazując na wartość mężczyzny w kwestiach wychowawczych, dyscyplinarnych i organizacyjnych.

Mimo że kobiety stopniowo zaczynają podejmować pracę w zawodach typowo męskich, ich prestiż z tego powodu nie maleje. Przykładem może być zawód chirurga, w którym, zgodnie z danymi Towarzystwa Chirurgów Polskich, choć nadal dominują mężczyźni, pojawia się coraz więcej kobiet (w Polsce pracuje ok. 1,5 tys. chirurgów kobiet, czyli tylko 5% wszystkich lekarzy tej specjalności).

Łatwiej zmienić prawo niż świadomość

Analizując powyższe dane, można odnieść wrażenie, że w Polsce brakuje podstawowych regulacji prawnych związanych z zakazem dyskryminacji. Nic bardziej mylnego! Obecnie obowiązujące przepisy antydyskryminacyjne to m. in. Karta Narodów Zjednoczonych z 1945 r. czy Konwencje Rady Europy.

Gwarancje równouprawnienia kobiet i mężczyzn w Polsce zapisane są w art. 32 i 33 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, Kodeksie Pracy i Ustawie o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy.

Polska, będąc członkiem Unii Europejskiej, zobowiązana jest do implementacji unijnych dyrektyw zakazujących dyskryminacji, czego efektem jest m.in. nowa, bo obowiązująca od 1 stycznia 2011 r., ustawa o równym traktowaniu.

Jak widać, tworzenie prawa jest o wiele łatwiejsze niż zmiana świadomości i przełamywanie stereotypów płciowych. Niewątpliwie sporo już zrobiono i zaszło wiele zmian w dobrym kierunku, nie zapominajmy jednak, że kobiety masowo uczestniczą w rynku pracy na skalę światową dopiero pół wieku.

Autorka: Agnieszka Lesiak

Źródło: www.rowniwpracy.gov.pl