Kim jesteśmy
Współpraca
Programy
Konkursy
Baza wiedzy
Pretekstem do naszego spotkania była wygrana firmy Hochland Polska w XIV Rankingu Spółdzielni Mleczarskich w kategorii Społeczna odpowiedzialność biznesu. To dość nowa kategoria w tym rankingu. Jednocześnie patrząc na grono firm z jakimi współpracuje FOB, widzimy że Hochland jest niejako ambasadorem odpowiedzialnego biznesu w branży i jej liderem jednocześnie. Jak to się zaczęło?
Ranking Polskiej Izby Mleka jest przeprowadzany co roku i dla mleczarzy udział w tym rankingu zawsze był bardzo prestiżowy, nagradzano za największe wzrosty, innowacje – typowo biznesowe kategorie. Ranking dotyczący szeroko pojmowanej odpowiedzialności społecznej to nowość pokazująca rosnącą świadomość branży. Cieszę się, że kapituła rankingu uznała nas za lidera takiej działalności w branży mleczarskiej w Polsce. Dlaczego dla nas to takie ważne? W misję Hochland – zresztą we wszystkich krajach, w których funkcjonujemy – dbanie o dziś i jutro naszych dzieci jest wpisane jako kluczowy cel naszej działalności.
Branża mleczarska w Europie stawia ten wątek bardzo wysoko w swoich priorytetach, ale przecież również handel stawia pewne wymogi – np. co do dobrostanu zwierząt. Jedna z największych na świecie firm dyskontowych będzie wymagała od stycznia od swoich klientów, żeby kategoria dobrostanu zwierząt była dokumentowana na opakowaniu. Produkty poniżej pewnych standardów po prostu nie będą przez nią kupowane. Czyli jest coraz to większe zaangażowanie różnych branż przemysłowych i handlu, ale również u odbiorców ten temat jest coraz częściej w centrum uwagi.
Warto, aby o tych kwestiach rozmawiać – wiemy przecież, że różne nowe regulacje, m.in Zielony Ład, będą miały poważne konsekwencje w Polsce i dla polskiego rolnictwa. Z drugiej strony wiemy, że ze zmianami klimatu nie da się dyskutować – one się dzieją. Trzeba więc szukać odpowiedzi, mając świadomość, że wszystko co robimy, będzie miało wpływ np. na strukturę rolnictwa i życie rolników. Trzeba działać z rozwagą, ale jeśli nie stawiamy sobie celów, to nie poruszamy się do przodu.
Jakie zatem cele stawia sobie Hochland, a jakie są największe wyzwania branży we wdrażaniu zasad zrównoważonego rozwoju?
Próbując nazwać takie wyzwanie dla mleczarni czy podmiotów rolniczych – ono będzie się nazywać po prostu – „krowa”. Wiemy już wszyscy, że ona przyczynia się w dużym stopniu do emisji metanu i w efekcie – efektu cieplarnianego. Dlatego – może w obawie przed długofalowymi konsekwencjami – w pewnym sensie unikało się tego problemu poprzez niemówienie o nim.
My uznaliśmy, że nie można unikać tego tematu, że trzeba nad nim pracować i zaczęliśmy się skupiać na tym, w jaki sposób możemy się przyczyniać do wdrażania odpowiedzialnego biznesu. Stąd nasze cele: chcemy być firmą neutralna klimatycznie. Tam gdzie mamy emisje w zakresie pierwszym i drugim – offsetować je poprzez zweryfikowane programy posiadające Gold Standard. Chcemy także zmniejszać ilość plastiku w naszych opakowaniach oraz by wszystkie nasze opakowania było w stu procentach zdatne do recyklingu. Kolejny cel to dobrostan zwierząt – chcemy by co najmniej 70% naszych dostawców mleka należało do najwyższej kategorii w tym zakresie. Dziś ok. 40% naszych rolników spełnia te wymagania.
Wracając jeszcze do tematu samej branży, czy Hochland chce podejmować działania edukacyjne, które branżę mleczarską będą zachęcały do stawiania sobie celów w obszarze CSR? Czy raczej planowane są działania tylko w ramach własnego łańcucha dostaw?
Rzeczywiście w pierwszej kolejności koncentrujemy się na tym, co my sami możemy zrobić, ale nie tylko. W mleczarstwie jest kilka dużych organizacji mleczarskich – m.in. Polska Federacja Hodowców Bydła i Producentów Mleka (PFHBiPM), Związek Polskich Przetwórców Mleka (ZPPM), Krajowy Związek Spółdzielni Mleczarskich (KZSM), Polska Izba Mleka (PIM). Świadomie podjęliśmy decyzję o uczestnictwie w dwóch z tych organizacji, w obu jesteśmy reprezentowania w gremiach kierowniczych – nasz dyrektor ds. jakości i rozwoju produktów jest w kierownictwie Związku Polskich Przetwórców Mleka, ja zaś jestem członkiem zarządu Polskiej Izby Mleka. Te dwie organizacje razem zrzeszają mleczarnie, przetwarzające zdecydowaną większość polskiego mleka. I w tych gremiach stawiamy sobie właśnie taki cel: edukować, promować działalność proekologiczną.
Może rzeczywiście na co dzień za mało o tym rozmawiamy, zapominamy czasem patrzeć do przodu, skupiając się na problemach codziennych. Nie chciałbym jednak by powstało wrażenie, że branża ignoruje ten temat, tak zdecydowanie nie jest. Branża w tematyce zrównoważonego rozwoju po prostu spotyka się z problemami infrastrukturalnymi. Mówimy przecież o bardzo dużych inwestycjach. Jeśli chodzi o kogenerację czy fotowoltaikę, to wiele polskich mleczarni zrobiło tu naprawdę duży postęp. Powinniśmy uczyć się od siebie nawzajem.
Przydałoby się także większe zainteresowanie i wsparcie polityków, np. w temacie offsetowania emisji. Dla naszego pracownika nie jest zrozumiałe, czemu płacimy np. za drzewa sadzone na Karaibach, można by było posadzić je tutaj, ale nie ma u nas projektów, które otrzymały Złoty Standard. Są natomiast we Francji, Czechach czy w Chorwacji. Oczywiście można to tłumaczyć tym, że drzewa w innym regionie rosną szybciej czy lepiej akumulują CO2, ale myślę że to najwyższy czas myśleć o tych sprawach tutaj – w kraju, który zdecydowaną część swojej energii uzyskuje ze spalania węgla – to powinno być na agendzie odpowiednich ministerstw w Polsce.
Wspomniał pan wcześniej o tym, że krowy zawsze będą największym wyzwaniem dla branży, ponieważ przyczyniają się do dużych emisji. Czy dla branży mleczarskiej w ogóle jest przyszłość za kilkanaście, kilkadziesiąt lat? Czy to nie jest tak, że wszelkie Państwa wysiłki są z góry skazane na klęskę?
Pytanie jest uzasadnione, ale myślę, że produkty bazujące na mleku od zwierząt, które z nami są tysiące lat, nie znikną z jadłospisu ludzi. Ich rola będzie jednak inna. Udział produktów pochodzenia roślinnego w naszej diecie jest coraz większy. Ludzie jedzą mniej mięsa i spożywają mniej produktów mleczarskich, sięgają po produkty pochodzące z białek roślinnych. To będzie się nadal zmieniało, trzeba mieć tego świadomość. Jednak ser spożywamy od co najmniej 7 tysięcy lat! Jeżeli jest z nami tak długo, to czy zniknie w ciągu 10-20 lat? Wątpię. Chleb się zmieniał i będzie zmieniać, ale wciąż jest – podobnie z serem. Oczywiście trzeba się przyglądać temu, jak jest on produkowany.
Chcemy by dobrostan zwierząt przyczynił się do tego, że te emisje, które są naturalne u przeżuwaczy były mniejsze. Można to osiągnąć za pomocą mądrej diety. Spożycie samego mleka również powoli się zmniejsza, bo jest ono zastępowane produkcją podobnych napojów z innych źródeł. Na razie jednak są to migdały, nerkowce czy kokos, pochodzące z odległych rejonów. Dużym wyzwaniem dla biznesu spożywczego będzie ekstrakcja białek z roślinnych źródeł pochodzenia lokalnego. Z jednej strony – będzie to tańsze, a z drugiej – mamy przy tym mniejsze negatywne skutki ekologiczne. Ale nie jest rozwiązaniem sprowadzanie tych źródeł białka z drugiego końca świata. Pytanie, jak wydobyć białka z roślin np. grochu, który mamy tutaj i jak wykorzystać je do tworzenia produktów, nie tracąc przy tym walorów smakowych, do których jesteśmy przyzwyczajeni.
Choć wierzę, że idziemy w tym kierunku to nie jestem zwolennikiem radykalnych działań, bo byłyby one tragedią dla krajów rolniczych takich jak Polska. Trzeba iść tą drogą razem z rolnikami i są rolnicy którzy już dziś przyglądają się właśnie ekstrakcji białka z roślin lokalnych.
Hochland duży nacisk kładzie na współpracę z rolnikami. Z jednej strony mają oni bezpieczeństwo finansowe i stałość współpracy, ale też wsparcie w rozwoju gospodarstw. Czy mógłby pan opowiedzieć o tym aspekcie?
Jest to rzecz, z której jestem naprawdę dumny. Mamy prawdziwe partnerstwo z naszymi rolnikami i nie jest to puste słowo, bo w naszym wypadku rolnicy sami decydują czy chcą z nami współpracować, czy nie. Nie ma obowiązku być naszym dostawcą. Aspekt finansowy jest ważny, ale nie jest jedyny. Myślę, że gdyby zapytać rolników, którzy współpracują z Hochland od dwudziestu lat, o to, co ich przekonuje to odpowiedzieliby, że czują się z nami pewnie. Wiedzą, że nie zakończymy tej współpracy w trudnych sytuacjach, ale będziemy pomagać. Na samym początku pandemii, kiedy sam nie wiedziałem, jakie będą jej konsekwencje, ale mając świadomość, że być może zostaną zamknięte jakieś zakłady produkcyjne, mimo dużego ryzyka powiedziałem rolnikom, że niezależnie co się stanie, będziemy skupować ich całe mleko. Wtedy nikt w branży tego nie powiedział, my to zrobiliśmy i myślę, że to zostało bardzo dobrze ocenione.
Kolejna kwestia to wprowadzony przez nas ujednolicony system opłat. Cena mleka jest bardzo zmienna. Chcieliśmy uniknąć dyskutowania cen co miesiąc, co nie dawało możliwości planowania ani nam, ani rolnikom. Stworzyliśmy system, w którym cena mleka jest powiązana ze średnią statystyczną GUS. Nasza cena zmienia się zgodnie z cennikiem opublikowanym sześć tygodni wcześniej. Daje to pewną przewidywalność, a jednocześnie rolnicy wiedzą, że nie będą to jakieś drastyczne skoki, gdyż stawka GUS jest wyrównana. Kilka mleczarni przejęło nawet ten system od nas.
A ostatni element to kontakt osobisty z rolnikami. Chodzi o to by nasi pracownicy, którzy jeżdżą do rolników rozmawiali z nimi, byli doradcami, mogli im pomóc. Mówią także o tym co dla nas jest ważne, czyli o zrównoważonym rozwoju, rozwiązaniach proekologicznych, rozwiązaniach z zakresu dobrostanu zwierząt. Dzięki tym działaniom budujemy z nimi partnerstwo. Uważam że odpowiedzialność wobec swoich głównych dostawców i ich biznesu jest najważniejsza, bo to nie są pojedyncze osoby, ale całe rodziny, które od tego zależą.
Ja także jeżdżę do rolników, również prywatnie. A dzięki temu, że z nimi rozmawiam, wiem o ich problemach. Wiem co ich boli – teraz to przede wszystkim rosnące koszty energii i pasz, szczególnie tych bez modyfikacji genetycznej. Nawet dość wysoka obecnie cena mleka już nie pokrywa tego wzrostu kosztów.
Jak firma wspiera rolników we wdrażaniu zmian takich jak ograniczenie emisji, wprowadzanie OZE?
Prowadzimy cykl lekcji nt. zrównoważonego rozwoju, a ostatnio – wspólnie z Federacją Hodowców Bydła i Producentów Mleka – rozpoczęliśmy projekt pn. Akademia Młodego Rolnika, w ramach którego rozmawiamy z dziećmi rolników, którzy chcą poprowadzić dalej rodzinne gospodarstwo. Uczymy ich na temat hodowli, pasz czy przygotowania kiszonek, ale poruszamy także tematy związane z dobrostanem zwierząt czy wydajniejszym gospodarowaniem energią. Rolnicy dobrze wiedzą co ekonomicznie ma sens, chętnie wprowadzają innowacje, jeśli się opłacają.
Ale resort rolnictwa powinien stworzyć większe zachęty dla zmian w kierunku zrównoważonego rozwoju. To nie tylko nasza rola, ale zadanie i potrzeba całego państwa. Rolnictwo dla Polski ma kluczowe znaczenie, a jednocześnie jest źródłem dużych emisji. Nie mówię tylko o hodowli krów, ale także o bardzo dużej hodowli kur czy trzody chlewnej. Jednocześnie branża energetyczna opiera się na węglu kamiennym. Trzeba zatem stworzyć zachęty dla rolników i innych użytkowników energii by chcieli coś zmieniać. Należy zacząć od analizy potrzeb energetycznych i zastanowienia się nad tym co i jak mogę zrobić by ta energia pochodziła ze źródeł odnawialnych. My oczywiście nad tym pracujemy, ale nie wszystko może zrobić jedna mleczarnia. Możemy jednak dawać przykład, także wpisując te działania w swoje cele, w swoją strategię.
Jak wygląda strategia firmy Hochland?
Nasza strategia ma pięć filarów, a jednym z nich jest właśnie zrównoważony rozwój. W ramach tego filaru mamy trzy aspiracje. Są to: neutralność klimatyczna naszego biznesu, opakowania całkowicie zdatne do recyklingu i bycie liderem mleczarstwa w kwestii dobrostanu zwierząt. Szczegółowo rozpisaliśmy cele dla każdego filaru oraz przyjęliśmy mierniki ich realizacji. W ramach zrównoważonego rozwoju są to m.in. zmniejszenie o połowę emisji CO2 do roku 2025 i neutralność klimatyczna zakładów produkcyjnych do końca 2021 roku; 100% opakowań zdatnych do recyklingu oraz 70% dostawców mleka w kategorii A dobrostanu zwierząt do 2025 roku.
Ambitne założenia. Ale stworzenie opakowań zdatnych do recyklingu nie daje gwarancji, że klienci wrzucą je do odpowiednich koszy na odpady. Duża odpowiedzialność jest tu po ich stronie.
Faktycznie jest to temat bardzo skomplikowany i często pełen sprzeczności. Rolą producenta, projektując opakowanie, jest myśleć o jego recyklingu i minimalizacji ilości zastosowanego plastiku. Powinien jednak myśleć także o tym, jak jego produkt jest spożywany i jak zminimalizować tzw. „food waste”, czyli odpady spożywcze. A jedno z drugim często pozostaje w konflikcie. Jest więcej niż kiedyś ludzi samotnych, zatem ta dzienna zjadana porcja jest mniejsza. Teoretycznie z tego wynika proste rozwiązanie – aby klient dojadł jedzenie i mniej go wyrzucał, powinniśmy robić mniejsze opakowania, takie jak widujemy w hotelach. Ale to z kolei oznacza, że na kilogram produktu procent plastiku mocno wzrasta, a nie zmniejsza się, jak byśmy tego chcieli…
Klient na pewno nie chce wracać do czasów, kiedy ser czy twaróg był zapakowany w gazetę i miał okres przechowywania 24 godziny. Są więc potrzebne nowe, kompleksowe rozwiązania. Producenci w tym temacie mogą się posuwać do przodu tylko razem z handlem i konsumentem. I jedno niestety jest pewne: bezpłatnie się nie da. Ale jak już mówiłem: budowa świadomości zrównoważonego rozwoju to zadanie nie tylko nasze, ale NGO, społeczeństwa, innych firm. Myśleć nad tym, co możemy i powinniśmy zrobić dla ochrony życia kolejnych pokoleń – to zadanie dla każdego.
W Forum Odpowiedzialnego Biznesu od października 2015 roku. Odpowiada za współpracę z biznesem, planowanie i organizację wydarzeń w ramach Programu Partnerstwa, redakcję i opracowanie publikacji i infografik. Prowadzi szkolenia dla firm. Z ramienia FOB zasiada w Grupie ds. raportowania niefinansowego skupiającej ekspertów z zakresu ujawniania informacji społecznych i środowiskowych.
Absolwentka Akademii Pedagogiki Specjalnej w Warszawie. W latach 2014 – 2015 ambasadorka Ligi Odpowiedzialnego Biznesu, nagrodzona za największą aktywność XI edycji tego programu. Doświadczenie zawodowe zdobywała m.in w Na studiach działała w zarządzie uczelnianego Biura Wolontariatu i organizacji studenckiej AIESEC. Odbyła staż w Fundacji Rozwoju Dzieci im. Komeńskiego oraz firmie Skanska Property Poland, gdzie realizowała zadania z zakresu CSR oraz marketingu.