Artykuł ekspercki

Problem otyłości w Polsce narasta i dotyka zarówno dorosłych, jak i dzieci

18 stycznia 2019

Rozmowę z dr hab. Jadwigą Hamułką, prof. SGGW, prodziekan ds. dydaktyki, kierująca Zakładem Oceny Żywienia Katedry Żywienia Człowieka na Wydziale Nauk o Żywieniu Człowieka i Konsumpcji, przeprowadziła Katarzyna Mróz, menedżerka projektów w Forum Odpowiedzialnego Biznesu. Wywiad pochodzi z publikacji „17 wyzwań dla Polski – 17 odpowiedzi. Co firmy w Polsce mogą zrobić dla realizacji Celów Zrównoważonego Rozwoju?”, wydanej przez Forum Odpowiedzialnego Biznesu w październiku 2018 roku.

Pobierz publikację >>

***

Spotykamy się, aby porozmawiać o „zdrowym życiu”. Pani nie tylko zajmuje się tym naukowo, ale też realizuje projekty wychodzące poza uczelnię?

Wydział Nauk o Żywieniu Człowieka i Konsumpcji od lat zajmuje się problematyką związaną z żywieniem, w kontekście jego wpływu na rozwój, funkcjonowanie organizmu, zdrowie, występowanie chorób oraz modyfikację diety, aby poprzez odpowiedni wybór produktów spożywczych oraz ich właściwe przygotowanie wspomagać leczenie różnych schorzeń, zwłaszcza dietozależnych, które coraz częściej występują w Polsce i są dość istotnym problemem.

Nasz wydział jest liderem i głównym wykonawcą projektu badawczo – edukacyjnego „ABC Zdrowego Żywienia”, który jest realizowany od 2015 roku we współpracy z Carrefour Polska i finansowany ze środków Fundacji Carrefour. Jego celem jest podniesienie świadomości żywieniowej poprzez edukację społeczeństwa w zakresie racjonalnego odżywiania, prawidłowych wyborów żywieniowych oraz korzyści wynikających ze zwiększonej aktywności fizycznej.

Pierwsza edycja była skierowana do dzieci i osób starszych, czyli dwóch grup populacyjnych, dla których żywienie jest szczególnie istotne. Do dzieci ze względu na wyrobienie (kształtowanie) prawidłowych nawyków żywieniowych, do osób starszych – aby pomóc im ograniczyć skutki nieprawidłowego żywienia i przekazać praktyczne porady dotyczące m.in. przygotowywania pełnowartościowych, prostych, tanich posiłków. Jesteśmy starzejącym się społeczeństwem, żyjemy coraz dłużej. Chodzi o to, żebyśmy żyli w jak najlepszej kondycji, zarówno fizycznej, jak i psychicznej. Działania te były skierowane do seniorów, czyli do osób 65+, które już na ogół nie pracują, mają więcej czasu, a które często nie mają świadomości jaką rolę odgrywa prawidłowe odżywianie.

U dorosłych nadmierna masa ciała występuje u ponad 50% populacji. U dzieci jest to na ogół kilkanaście procent z nadmierną i kilkanaście ze zbyt niską masą ciała.

Druga edycja programu była realizowana w 2016 roku i była skierowana do dzieci w wieku 9–11 lat, natomiast trzecia edycja, którą właśnie realizujemy, jest skierowana do dzieci i ich opiekunów. Obecnie skupiliśmy się na trochę młodszych dzieciach, 7–9-latkach, a więc uczniach drugich i trzecich klas szkoły podstawowej. Uznaliśmy, że działania edukacyjne należy rozpocząć jak najwcześniej, aby jak najszybciej ukształtować prawidłowe nawyki. Tym razem do projektu zaprosiliśmy również rodziców, oceniliśmy ich postawy względem żywienia oraz zachowania żywieniowe, a także zachęcaliśmy do wspierania edukacji żywieniowej dzieci.

I jak rodzice to przyjmują?

Bardzo różnie, aczkolwiek po pierwszych zajęciach mieliśmy jeszcze dodatkowe zgłoszenia, co może świadczyć o tym, że zajęcia się podobały. Część rodziców, oczywiście, jest zadowolona, natomiast gdy wrócimy do nich na zakończenie projektu, to wtedy tak naprawdę zobaczymy, jak ten projekt został odebrany całościowo. W ramach projektu prowadzimy również badania dotyczące zwyczajów żywieniowych oraz pomiary antropometryczne, czyli mierzymy dzieci (ich masę ciała, wysokość, obwód w pasie), sprawdzamy ciśnienie krwi oraz siłę mięśni ramienia, co mogło budzić pewne obawy rodziców. Chcemy też sprawdzić, jaka jest skala niedożywienia czy nadmiaru masy ciała.

Jaki obraz się wyłania? Jakie są problemy? W mediach mówi się o fast foodach, niejedzeniu śniadania, natomiast podejrzewam, że obraz jest bardziej złożony.

Tak, oczywiście, jest to problem bardziej złożony niż nam się czasami wydaje. W tej edycji programu na początku zrobiliśmy dodatkowo duże badanie ogólnopolskie (przeprowadzała je firma zewnętrzna), żeby sprawdzić, czy w ogóle edukacja w tej grupie wiekowej jest potrzebna. Wśród 800 wylosowanych dzieci i ich rodziców przeprowadzono krótką ankietę, między innymi dotyczącą masy ciała i wzrostu, żeby ocenić, czy jest to problem, czy też nie. Z tych badań wynika, że mamy kilkanaście procent dzieci zarówno z nadmierną masą ciała, jak i z niską, a także dzieci o niskim wzroście. Te wyniki potwierdzałyby mniej więcej rezultaty innych badań prowadzonych w Polsce.

Niestety, ten problem narasta, co można zaobserwować wśród osób dorosłych, wśród których nadmierna masa ciała (zarówno nadwaga, jak i otyłość) występuje u ponad 50% populacji. U dzieci obserwujemy zarówno nadmierną, jak i zbyt niską masę ciała, przy czym nadwaga i otyłość dotyczy znacznie większego odsetka dzieci (od kilku do kilkudziesięciu procent w zależności od wieku, płci i miejsca zamieszkania). Myślę, że nigdy nie będziemy mieć pełnych danych. Dzieci, zwłaszcza starsze, oraz ich rodzice, jeśli widzą, że jest problem, często nie przystępują do takich akcji, nie chcą też uczestniczyć w prowadzonych badaniach czy nawet darmowych programach redukcji masy ciała.

Może to być trochę krępujące?

Myślę, że tak.

Ale z drugiej strony to jest jakieś rozwiązanie trudnej sytuacji. Ale to trzeba chcieć, zaangażować się, poświęcić sporo czasu. Niezależnie od tego projektu, w naszej Katedrze realizowany był doktorat, w ramach którego doktorantka robiła takie badania i zapraszała nastoletnie dzieci na bezpłatne konsultacje oraz do udziału w programie redukcji masy ciała. Niestety, liczba osób biorących udział w programie zmniejszała się z wizyty na wizytę. Niekoniecznie chciały się stosować do zaleceń, bo to nie jest takie proste. Natomiast obecnie, już po zakończeniu badań, te same dzieci, ale już o kilka lat starsze, przychodzą do niej i proszą o poradę. Może wtedy były trochę za młode, to na ogół rodzice decydowali o ich udziale, przyprowadzali na wizyty, ale wtedy efekt był odwrotny – bunt.

Może Karta Walki z Otyłością jest sposobem na rozwiązanie tego problemu?

To bardzo ciekawe zagadnienie i jeżeli byłyby zrealizowane wszystkie punkty z tej karty, która została podpisana już wiele lat temu (w 2007 roku), to nie powinniśmy mieć problemów z nadwagą i innymi schorzeniami dietozależnymi. Począwszy od podstawowych kwestii: właśnie tych dotyczących działań w szkole i zapewnienia prawidłowych posiłków na jej terenie, poprzez aktywność fizyczną, która jest nieodłącznym elementem właściwego stylu życia, powinniśmy promować prawidłowe, odpowiednio zbilansowane pożywienie. W ciągu ostatnich kilkunastu lat wiele się zmieniło, jest sporo akcji skierowanych do osób, które odpowiadają za żywienie. Jedną z nich jest kampania społeczna „Wiem, co jem”, prowadzona od 2006 przez Urząd Miasta Stołecznego Warszawy, a nasz Wydział jest jej patronem merytorycznym. Dobrym przykładem jest też program „Zdrowo jemy, zdrowo rośniemy” skierowywany do dzieci w wieku 1-6 lat.

Obecnie zostało wydane nowe opracowanie „Propozycja posiłków dla dzieci w przedszkolach i szkołach”, w tym przykładowe jadłospisy wegetariańskie (jest to już III wydanie). W tej chwili wydawany jest również poradnik dla osób zajmujących się żywieniem w żłobkach, opracowany przez specjalistów m.in. z IMiDz, IP CZD oraz IŻŻ. To prosty, ale cenny poradnik, zawiera informacje praktyczne oraz przykładowe, sprawdzone jadłospisy i receptury potraw. Tylko trzeba chcieć stosować je w codziennej praktyce.

Czyli ważna jest długofalowość w kształtowaniu nawyków żywieniowych w społecznościach, w których dziecko się znajduje?

Zdecydowanie tak.

Wydaje się, że jako społeczeństwo w coraz większym stopniu jesteśmy zainteresowani zdrowym stylem życia. No właśnie, bo z drugiej strony, o czym nie mówiłam, mamy grupę ludzi, szczególnie młodych, która bardzo dba o żywienie. Przechodzimy zatem w drugą skrajność, tak zwaną ortoreksję, w której bardzo duży nacisk, czasami zbyt duży, kładzie się na to, co spożywamy. Niekoniecznie jest to, niestety, dobry trend, ponieważ dużą część problemów kreują media społecznościowe, w nie do końca właściwy sposób. Przykro mówić, ale czasami to, co wypisywane jest na różnych portalach, po pierwsze, nie jest poparte żadną wiedzą, po drugie, są to zbyt uproszczone, lakoniczne informacje. Czasami to bardzo duże ogólniki, nic z tego nie wynika. Gdy dokładnie przejrzymy portale i blogi, to czasami jest to po prostu dramat…

Internet jest w ogóle zbiorem wiedzy, niekoniecznie naukowej….

W chwili obecnej nie wyobrażamy sobie życia bez internetu, ale mam wrażenie, że jako społeczeństwo nie umiemy chyba z niego w pełni korzystać. Natomiast – tak jak pani sama powiedziała – zmiana nawyków jest długofalowa. Jeżeli na nadmierną masę ciała pracowaliśmy kilka czy kilkanaście lat, to nie zgubimy ich w ciągu tygodnia czy nawet miesiąca, choćby nawet nie wiem co! Musimy zdawać sobie sprawę, że otyłość to choroba. Warto również sobie uświadomić, że proces odchudzania jest długofalowy i wymaga zmiany nawyków żywieniowych, a często również stylu życia całej rodziny.

Myśli pani, że ortoreksja staje się coraz poważniejszym problemem w społeczeństwie?

Myślę, że tak.

Zauważyłam, że to są często zachowania kompulsywne. Ludzie nie chcą sobie odmawiać słodyczy, a potem spędzają godziny na siłowni, nic nie jedząc. To jest pozbawione sensu. Mamy Chodakowską, Lewandowską, ogromny nacisk na wygórowane cele, jakby rozmiar ciała był jedynym kluczem do szczęścia.

Jesteśmy różni i będziemy różni. Mamy różne budowy ciała.

Żadna z tych pań o tym nie mówi.

To już jest manipulacja ludźmi, szczególnie młodymi, i to jest bardzo niebezpieczne. Niestety, nie wszyscy schudną w tym samym czasie, mamy różną przemianę materii, różne uwarunkowania, również geny. Dlatego też u osób, u których ten proces wymaga czasu i więcej wyrzeczeń, będzie to powodowało różnego rodzaju frustracje, ze skłonnościami depresyjnymi i problemami natury psychicznej, niestety.

Żywienie ma też wpływ na zdrowie psychiczne, a wydaje mi się, że rodzice często nie są tego świadomi.

Akurat tak się składa, że mój doktorat był związany z wpływem żywienia na postępy w nauce. W chwili obecnej mówimy o zdolnościach poznawczych, procesach poznawczych i to jest też bardzo ważne zagadnienie, zwłaszcza w początkowym okresie życia dziecka – w okresie płodowym i pierwszych dwóch, trzech latach życia, kiedy kształtuje się układ nerwowy, rozwija mózg. Ze względu na fakt, że jest to modne zagadnienie, często w mediach słyszymy „dieta mózgu”, „żywienie mózgu” i tak dalej. Niestety z reguły są to ogólniki, słyszymy że coś działa, a tak naprawdę to o wiele bardziej skomplikowana kwestia, uzależniona od wielu czynników, w tym czasu zadziałania danego bodźca. Owszem, jest wiele badań wskazujących, że na mózg, na układ nerwowy, ma wpływ żywienie, a właściwie – zawarte w pożywieniu składniki odżywcze, takie jak np. kwasy tłuszczowe omega 3 (DHA – kwas dokozaheksaenowy), żelazo, jod, witaminy z grupy B; również cholesterol, który jest w tym okresie bardzo potrzebny, bo wchodzi w skład tkanki nerwowej. Te składniki budują osłonki mielinowe włókien nerwowych.

Coraz częściej obserwujemy, że kobiety odchudzają się w ciąży, chcąc wyglądać atrakcyjnie podczas ciąży i jak najszybciej po porodzie. To niebezpieczne dla nich i dla ich dzieci.

Kiedyś w ogóle uważano, że pewne zmiany są nieodwracalne. W tej chwili już wiemy, że wszystko zależy od tego, jaki to był stopień zmian i kiedy one nastąpiły, czy było to w tzw. okresach krytycznych, czy też nie. Pewne zmiany są odwracalne. Poza tym nowsze badania pokazały, że mamy neurogenezę wieku dorosłego czyli komórki nerwowe w naszych organizmach mogą powstawać nie tylko w okresie dzieciństwa. To też jest bardzo dobra informacja, bo dzięki temu możemy odwrócić troszeczkę niektóre zmiany, na przykład po udarach czy wylewach, ale to wymaga ciężkiej pracy. Musimy również pamiętać, że alkohol, zwłaszcza w ciąży, palenie papierosów, a właściwie – narażenie na dym tytoniowy, skażenie środowiska, aktywność fizyczna w ciąży, odpowiednie nawodnienie w tym okresie, również wpływają na rozwój procesów poznawczych, ale jest to złożony proces.

Może jest nadzieja, że ta świadomość będzie coraz większa?

I tutaj znowu panią zaskoczę, bo jest też pewien problem. Z jednej strony mamy młodociane ciąże i coraz częściej rodzą nastolatki. Z drugiej strony mamy późne ciąże, nawet po 35. czy 40. roku życia, co też nie jest najlepsze, bo – nie oszukujmy się – to nie jest najlepszy wiek na poród i pierwsze dziecko. Brakuje tu pewnego wyważenia, równowagi. Poza tym coraz częściej obserwujemy również zjawisko anoreksji ciążowej, zwane pregoreksją – kobiety odchudzają się w ciąży, przesadnie kontrolują swoją masę ciała chcąc wyglądać atrakcyjnie podczas ciąży i jak najszybciej po porodzie. I to też nie jest bezpieczne, bo przyrosty masy ciała w ciąży muszą być odpowiednie w zależności od stanu odżywienia przed ciążą, od trymestru i innych uwarunkowań. Kobiety, które mają nadwagę przed ciążą, powinny mniej przybierać na wadze, natomiast te, które mają bardzo niską masę ciała, powinny przytyć więcej ze względu na rozwijający się płód. Jeżeli podczas ciąży wystąpi niedobór składników odżywczych i wewnątrzmaciczne zahamowanie wzrastania płodu, to będą rodziły się dzieci z niską masą urodzeniową, często również wcześniaki, a to może skutkować m.in. rozwojem otyłości i zespołu metabolicznego w późniejszym okresie ich życia.

Powszechnie uważa się, że wcześniaki są drobne.

U dzieci z niską masa urodzeniową – wcześniaków – często obserwujemy zjawisko żywienia kompensacyjnego. Kiedy występują niedobory, organizm dziecka (płód) radzi sobie
w ten sposób, że maksymalizuje swoje szanse na przeżycie i znacznie lepiej wykorzystuje to, co otrzymuje. Natomiast potem, w warunkach odpowiedniego dostarczenia pożywienia, próbuje skompensować straty w okresie pourodzeniowym, akumulując więcej energii. Doprowadza to w konsekwencji do kompensacyjnego przyrostu tkanki tłuszczowej u noworodków, a następnie rozwoju otyłości i innych chorób, np. cukrzycy czy chorób układu krążenia w późniejszym okresie życia.

Wyłania się problem edukacji…

Ale takiej długofalowej, nie jednorazowej.
Na jesieni odbyła się konferencja, która zapoczątkowała trzecią edycję projektu „ABC Zdrowego Żywienia”. Kwestie związane z niedożywieniem, zwłaszcza u bogatszych rodzin, też się wiążą z ortoreksją? To też jest złożony problem. Z jednej strony rzeczywiście jest wielu ludzi, których nie stać na pewne rzeczy, na droższe produkty. Przy czym pamiętajmy, że droższe nie oznacza lepsze, absolutnie nie. To kwestia pewnego skomponowania posiłku, potrawy. Z drugiej strony, mamy wiele rodzin zamożnych i tu też mogą wystąpić niedobory – zarówno związane z niedoborem energii, jak i składników odżywczych. Rodziny bardzo dobrze sytuowane, które nie oszczędzają, pozwalają sobie na pewne rzeczy, takie jak nieprzygotowywanie posiłków w domu, a korzystanie z żywności np. typu fast food. Dziecko przynosi do szkoły na drugie śniadanie np. zestaw Happy Meal. Nie chodzi tu o całkowite zakazy. To też nie jest normalne, to nie jest właściwy kierunek. Dziecko musi wszystkiego spróbować i zakazy nie są dobre, tylko że to musi być wyważone. Jeżeli komuś nie chce się przygotować śniadania w domu, a daje dziecku pieniądze, to ono kupuje to, co chce, niekoniecznie odpowiedni dla niego produkt czy posiłek. Takie dzieci mogą mieć nawet nadmierną masę ciała, ale mogą wystąpić u nich niedobory poszczególnych składników odżywczych: np. niedobór żelaza, który prowadzi do rozwoju niedokrwistości, albo niskie spożycie wapnia, które w konsekwencji może prowadzić do gorszego rozwoju kośćca, próchnicy zębów, a następnie – do rozwoju osteoporozy.

Czyli niekoniecznie niedożywienie, tylko braki substancji niezbędnych do wzrostu?

I do funkcjonowania organizmu.

Co wydaje się zaskakujące, biorąc pod uwagę, że kogoś stać na pełnowartościowe posiłki.

Tak, ale może to wynikać z nieumiejętności czy niechęci do przygotowywania posiłków. Często to pośpiech. Wiadomo, pracujemy coraz więcej i w różnych warunkach. Ale należy wówczas zwracać uwagę, co dziecko spożywa w czasie pobytu w przedszkolu, żłobku, szkole i mieć nad tym kontrolę. Żywienie w domu powinno być uzupełnieniem tego, co dziecko zjadło wcześniej, a nie powielaniem błędów żywieniowych. W takiej sytuacji możemy doprowadzić do niedoboru poszczególnych składników i to też będzie niedożywienie. Dziecko może być otyłe, może mieć nadmierną masę ciała, ale mogą też wystąpić u niego niedobory poszczególnych składników – ważnych dla zdrowia. Mówimy o niedożywieniu jako o niskiej masie ciała, niestety – w żywieniu jest tak, że nie ma prostych reguł. Im dłużej pracuję w tym zawodzie i im dłużej jestem na uczelni, mogę powiedzieć, że coraz mniej rzeczy jest dla mnie bardzo oczywistych, a coraz więcej mam wątpliwości co do takich prostych, płytkich przekazów.

Z naszej rozmowy wynika jasno, że zdrowe odżywianie wcale nie musi być drogie i wykwintne.

Powinniśmy uświadomić społeczeństwu to, co już się przewijało w tych wypowiedziach, że niekoniecznie musimy spożywać drogie produkty. Mogą być to rzeczy najprostsze, najlepiej jak najmniej przetworzone, które odpowiednio przygotowane, zestawione, będą tworzyć pełnowartościowe potrawy oraz całe posiłki. Musimy przestawić troszeczkę tory naszego myślenia.

I na koniec jeszcze jedna bardzo istotna kwestia: odpowiednie czytanie etykiet na produktach, żebyśmy wiedzieli, co spożywamy, jaka jest data przydatności do spożycia i jaka jest wartość odżywcza produktu, w tym – jaki jest dodatek cukru czy soli, bo to kolejny, istotny problem.

Autorzy