Artykuł ekspercki

Odpowiedzialna turystyka – wywiad z Aleksandrą Gutowską

9 lutego 2011

Wywiad: Natalia Ćwik, Forum Odpowiedzialnego Biznesu
Redakcja: Marcin Grzybek, Forum Odpowiedzialnego Biznesu

Odpowiedzialna turystyka i CSR w branży turystycznej to tematy słabo znane w Polsce, dotąd nie poruszane w dyskusjach o odpowiedzialności społecznej. Tymczasem, odpowiedzialna turystyka, obejmująca takie obszary jak: środowisko przyrodnicze, podłoże społeczno-kulturowe, relacje ekonomiczne pomiędzy turystą i mieszkańcem odwiedzanych przez niego krajów, jest coraz istotniejsza dla osób planujących podróże, co z kolei ma bezpośrednie przełożenie na działania firm z tego sektora. Rozpoczynamy dyskusję o społecznej odpowiedzialności branży turystycznej i odpowiedzialnej turystyce od publikacji wywiadu z Aleksandrą Gutowską, która promuje w Polsce tę tematykę.

Natalia Ćwik: Promujesz hasło „odpowiedzialna turystyka”. Co to właściwie oznacza?

Aleksandra Gutowska: Zawodowo zajmuję się zagadnieniami związanymi z międzynarodową współpracą na rzecz rozwoju, ale jestem też pilotem wycieczek, więc temat ten jest mi wyjątkowo bliski. Według definicji zaczerpniętej z Kodeksu przyjętego przez Światową Organizację Turystyki (Global Code of Ethics for Tourism) w 1997 roku, odpowiedzialną turystykę można zdefiniować jako świadome i odpowiedzialne zachowanie w trzech obszarach: środowisko przyrodnicze, podłoże społeczno-kulturowe, relacje ekonomiczne (w tym głównie handlowe) pomiędzy turystą i mieszkańcem odwiedzanych przez niego krajów. Ja nazywam to również „świadomą turystyką”. Wyodrębniam trzy różnice pomiędzy „zwykłą” a świadomą turystyką. Podczas gdy normalnie „patrzymy”, to w turystyce świadomej „dostrzegamy”. Jeśli zazwyczaj „słuchamy”, to tutaj „rozumiemy”. I w końcu, gdy normalnie „jesteśmy sobą” to podczas świadomego podróżowania „wiemy, że nie jesteśmy u siebie”. Dzięki tym zasadom i nasz wyjazd będzie bogatszy i miejscowi ludzie będą się cieszyć, że tam jesteśmy. Kluczowa tutaj jest postawa wyrażająca szacunek wobec ludzi i miejsc, do których jedziemy. Chodzi o to, żeby wyjeżdżając mieć większą wiedzę o danej kulturze, tak, by umieć się lepiej zachować w miejscu, w którym jesteśmy. Chodzi też o to, żeby ludzie wyjeżdżając reagowali na sytuację jaka jest na miejscu, o ile oczywiście jest taka potrzeba.

NC: Jakie rzeczy masz na myśli mówiąc o potrzebie reakcji – na co i w jaki sposób powinniśmy reagować?

AG: Granice takich potrzeb wyznaczają ludzie, którzy tam są i powinno to być określone przez nich. Taka odpowiedzialność nie powinna być motywowana tylko tym, że my chcemy coś zrobić, nie jest to dobre podejście. Często, mówiąc o potrzebie odpowiedzialności, zapominamy o tym, że jest druga strona, która wyznacza granice naszej odpowiedzialności.

NC: W takim razie jakie zachowania turystów Ty uznajesz za nieodpowiedzialne?

AG: To co mi zupełnie nie odpowiada, to postawa paternalistyczna, która szczególnie uwidacznia się, kiedy jedziemy do kraju, który jest biedniejszy. Pojawia się wartościowanie – oto my, należymy do lepiej rozwiniętego świata, a ci ludzie do świata gorzej rozwiniętego. Widać to również w zachowaniach w stosunku do tych ludzi, w sposobie odzywania, w tym, jak budowana jest relacja. Dobrym przykładem jest np. rozdawanie rzeczy, dóbr, które jest podkreślaniem różnicy pomiędzy tymi, co mają, a tymi, co nie mają. Chcę podkreślić, że takie bezrefleksyjne rozdawnictwo jest najgorszym sposobem pomagania. Takie zachowania nie są regułą, moja ostatnia wycieczka do Etiopii dostarczyła bardzo pozytywnych doświadczeń. Miałam bardzo dobre relacje z miejscowym przewodnikiem, który był podczas całego wyjazdu bardzo zaangażowany, więc uczestnicy wycieczki mieli okazję poznać normalnego Etiopczyka, którego najzwyczajniej w świecie polubili. Dzięki temu łatwiej było im spojrzeć na tamtejszą kulturę bez uprzedzeń. Tego typu sytuacje zdarzają się jednak bardzo rzadko. Dodatkowym problemem jest to, że ludzie często po prostu się boją. Jednym z powodów, dla których jadą na zorganizowaną wycieczkę, a nie indywidualnie, jest strach, że coś złego może im się stać ze strony tych „dzikich” ludzi na miejscu. Strach ten podtrzymywany jest przez różne sytuacje, mi samej często się zdarzało, że ktoś mi źle wydał pieniądze. Jestem jednak pewna, że nie było to dlatego, że ktoś mnie chciał oszukać, tylko dlatego, że nie potrafił liczyć. Innym przykładem są kłopoty żołądkowe, które pojawiają się po posiłkach w hotelu – pojawia się wtedy zarzut, iż jedzenie jest zatrute. Ja cierpliwie tłumaczę, mówię o tym, że jest to inna flora bakteryjna. Przecież nikt nie chce turystom specjalnie zrobić krzywdy, to jest normalne, gdzie by nie pojechać, organizm tak zareaguje. Takie sytuacje można mnożyć. Ale jak wskazuje moje doświadczenie, wystarczy poznać lepiej choćby jedną osobę miejscową i już zmienia się cały obraz kraju i kultury.

NC: Czy ciężko jest zmieniać postawy takich ludzi? Z tego, co opisujesz, wydaje się, że wymaga to dużej pracy, długiej edukacji.

AG: Zadziwia mnie to, że często są to ludzie, którzy mają ogromną wiedzę o świecie, którzy bardzo dużo podróżują i wiele już widzieli. Na tej wycieczce byli ludzie, którzy zjechali całą Amerykę Łacińską, całą Azję, została im już tylko Afryka. A więc mają ogromną wiedzę, a jednocześnie często mają pewnego rodzaju blokadę, nie rozumieją tamtej rzeczywistości, pojmują wszystko przez nasz pryzmat. Zmiana takiej postawy jest na pewno trudna. Udaje się to zrobić poprzez bliższy kontakt z kulturą, ludźmi tam żyjącymi. My mieliśmy takie wieczorki, które polegały na pójściu do prywatnego domu. Właścicielka tego domu przygotowała nam jedzenie, zaprosiła muzyków. Wszyscy byli zachwyceni! Otworzyli się, mimo bariery językowej próbowali się porozumieć, zaczęli pytać tych ludzi o różne rzeczy. Podobna sytuacja miała miejsce, gdy poszliśmy do lokalnej szkoły. Przeszli się po tej szkole, usłyszeli jakie są problemy, jak wygląda edukacja. Po wszystkim sami wpadli na pomysł, żeby zrobić zbiórkę i wesprzeć tę szkołę. Co ważne, również później dopytywali się, jak mogliby się realnie zaangażować, może adopcja na odległość, może coś innego. A więc gdy faktycznie dotknęli tego problemu, ich reakcja była bardzo fajna. Nie próbowali rozdawać niczego dzieciom w tej szkole, tylko uznali, że należy dać pieniądze dyrektorowi. Oczywiście należy też wymagać informacji, jak zostały te pieniądze wydane. Podstawową zasadą pomagania jest to, że nie można niczego rozdawać za darmo. Ważne też, żeby taką incydentalną pomoc ograniczać, a środki i wysiłki skierować na wsparcie programów, dzięki czemu zostaną one wykorzystane efektywnie.

NC: Pracowałaś jako pilot dla konkretnego biura podróży. Czy w polskiej branży turystycznej ktoś zajmuje się odpowiedzialną turystyką? Jak wygląda sytuacja w krajach zachodnich?

AG: Można powiedzieć, że na Zachodzie jest duże zainteresowanie tą ideą, choć na pewno cały czas jest to alternatywa, a nie główny nurt turystyki. Wiele biur podróży oferuje ekoturystykę, lub wyjazdy, podczas których mieszka się u rodziny bądź u lokalnej społeczności poznając ich życie (firmą oferująca tego typu wyjazdy jest np.: www.responsibletravel.com ze Stanów Zjednoczonych). Ciekawym rozwiązaniem jest również strona www.travelpledge.org, dzięki której turyści odwiedzający różne zakątki mogą wpłacić darowiznę na projekt realizowany w miejscu przez nich odwiedzanym.
Jeśli chodzi o Polskę, to nawet jeśli pojawia się zainteresowanie tym tematem, to jest to podejście czysto marketingowe – wysyłam turystów już wszędzie, muszę więc wymyślić nowy produkt, który oni będą chcieli kupić. Co ciekawe, na Zachodzie biura turystyczne często sprzedają ofertę wyjazdową połączoną z wolontariatem (np. www.amanzitravel.co.uk z Wielkiej Brytanii). Polskie społeczeństwo jest na razie zbyt biedne i kwestie odpowiedzialności, świadomości problemów globalnych są na niskim poziomie. Ale na pewno będzie się to rozwijać. Widać, że duże firmy zaczynają wymagać od swoich pracowników tego typu aktywności. Na Zachodzie jest to norma – każdy jedzie na wolontariat. U nas to się rodzi, pojawia się np. zapotrzebowanie ze strony firm, które zainteresowane są wyjazdami typu incentive do Afryki – chcą wysłać tam menedżerów, żeby, powiedzmy, przez tydzień zbudowali studnię.

NC: Jakie korzyści może mieć firma z wysyłania pracowników na takie wyjazdy?

AG: Może to być korzyść czysto marketingowa, a może to być też inwestycja w rozwój pracowników, w kapitał ludzki, który nareszcie zaczęto dostrzegać. Taka osoba może naprawdę dużo wynieść z tego typu wyjazdu. W ramach jednego z projektów wysyłaliśmy profesorów SGGW do Tanzanii. Po powrocie byli zachwyceni, mówili, że poszerzyła im się perspektywa. Tak samo może być z menedżerami. W konsekwencji wpłynie to na rozwój firmy, bo ludzie decyzyjni w danej firmie wpływają na jej politykę, strategię. Pamiętać jednak należy o tym, że i miejsce, do którego jadą i oni sami muszą być dobrze przygotowani. Ich czas pobytu będzie najczęściej krótki, ważne zatem, by jak najlepiej wykorzystać umiejętności, którymi dysponują. Z drugiej strony ogromnie istotne jest, by nie zdestabilizować panującej na miejscu sytuacji. Często jest bowiem tak, że nasze działania, mimo dobrych intencji, powodują skutki, których nie potrafimy przewidzieć. Wszystko to należy wziąć pod uwagę.

NC: A więc firma, która chciałaby oferować tego typu usługi, musi być sama świetnie przygotowana?

AG: Dokładnie. Najlepiej, by miała ekspertów, którzy podpowiedzą, w którą stronę iść. Będzie to z korzyścią dla obu stron.

NC: Załóżmy, że przychodzi do Ciebie turysta, który chce pojechać w tym roku na wakacje, ale chce żeby były one zgodne z tym nowym podejściem. Co byś mu doradziła, co on powinien robić, a na co uważać?

AG: Przede wszystkim opowiedziałabym mu o tym miejscu, do którego jedzie. Próbowała dostarczyć wiedzę. Idealnie, gdyby można było go skontaktować z kimś z tego miejsca, kto mógłby pokazać mu je ze swojej perspektywy. Chodzi o to, żeby te wyjazdy były nastawione na poznawanie i rozumienie tego, co dookoła.

NC: Mówiąc o odpowiedzialnym biznesie, czy odpowiedzialnej konsumpcji ważnym aspektem są kwestie środowiskowe. Czy podobnie jest w przypadku odpowiedzialnej turystyki?

AG: Oczywiste jest, że wyjazd wakacyjny nie zwalnia nas z przestrzegania podstawowych zasad ekologii, które stosujemy na co dzień. Dodatkowo jednak może to być okazja do naocznego przekonania się o zachodzących zmianach klimatycznych. U nas nie jest to aż tak widoczne, ale są miejsca na świecie, gdzie te zmiany dają się we znaki. Zobaczenie tego z bliska może mieć wpływ zarówno na nasze postrzeganie tego problemu, jak i postawy, jakie wobec niego przyjmujemy.

NC: Jakie są bariery dla rozwoju odpowiedzialnej turystyki w Polsce?

AG: Na pewno nasza mentalność, która jest zupełnie inna niż mentalność ludzi na Zachodzie. Tego typu działania przebiegają zupełnie inaczej w Wielkiej Brytanii, czy we Francji, które mają silną przeszłość kolonialną i na tym zbudowany jest chociażby system współpracy rozwojowej. Polacy mają tendencje do twierdzenia, że to oni są biedni i że to im należy pomagać. Można to oczywiście zmieniać, nie bez znaczenia jest to, że nasze nowe pokolenie żyje już w zupełnie innej rzeczywistości. Należałoby pewnie przeprowadzić dogłębną analizę rynku turystycznego i motywacji, którymi turyści się kierują i na tej bazie próbować zaprojektować działania, które mogłyby wpłynąć na zmianę tych postaw. Żyjemy w zglobalizowanym świecie, zmiany społeczne następują teraz bardzo szybko i na pewno nasze społeczeństwo coraz bardziej otwiera się na świat.

NC: Czy jakaś instytucja mogłaby pomóc w promocji odpowiedzialnej turystyki?

AG: Na pewno warto by było, szczególnie że nie widzę w tym momencie żadnych oddolnych ruchów, które promowałyby tę ideę. Myślę, że odpowiednimi instytucjami byłyby Polska Izba Turystyki, Ministerstwo Spraw Zagranicznych, ale również Forum Odpowiedzialnego Biznesu i wiele innych.

NC: Jakie masz dalsze plany związane z tym tematem?

AG: W długofalowej perspektywie chciałabym zająć się tą właśnie tematyką. Póki co problemem jest nikłe zainteresowanie, środki choćby MSZu przeznaczone są na edukację dzieci i młodzieży, nikt się nie koncentruje na edukacji dorosłych. A to przecież też jest ważne, szczególnie, że starsze pokolenia były wychowane w zupełnie innym świecie, innej mentalności.

 

Aleksandra Gutowska

Realizowała projekty z zakresu współpracy na rzecz rozwoju w Kenii, Tanzanii, Brazylii i w Kamerunie, z takimi instytucjami jak: Fundacja Simba Friends, Fundacao do Caminho, Fundacja Edukacji Międzykulturowej, Wydział Inżynierii i Kształtowania Środowiska (SGGW); Koordynuje projekty edukacyjne w ramach Polskiego Instytutu Antropologii oraz Fundacji „Kultury Świata”. Pisuje do: „Pomoc Rozwojowa”; „Przegląd Afrykanistyczny”; „Dialogi o Rozwoju”; „Afryka, Ameryka Łacińska, Azja”. Jest pilotem wycieczek (głównie do różnych krajów Afryki).

Autorzy