Artykuł ekspercki

Wywiad z Natalią Saratą, socjolożką, społeczniczką, trenerką antywypaleniową

10 lipca 2023
Artykuł pochodzi z publikacji „Wolontariat interwencyjny”, która powstała w ramach projektu “Od akcyjnego zaangażowania do aktywnego obywatelstwa – rozwój wolontariatu pracowniczego w Polsce”, sfinansowanego ze środków Narodowego Instytutu Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego w ramach Rządowego Programu Fundusz Inicjatyw Obywatelskich NOWEFIO na lata 2018-2030.

„Nie wszystkich wypalenie dotknie, to nie jest fatum. Ale przeciążone osoby często znikają nam z radaru, choć też nie komunikują, że odchodzą. Warto więc się zastanowić wcześniej.” – z Natalią Saratą, socjolożką, społeczniczką, trenerką antywypaleniową, facylitatorką procesów grupowych, a także założycielką Fundacji RegenerAkcja dla zmęczonych aktywistów i aktywistek, rozmawia Karol Krzyczkowski z Forum Odpowiedzialnego Biznesu.

Karol Krzyczkowski: „Wolontariusz na granicy: Odpoczywać będę, gdy to się skończy”, „Wolontariuszka: pomoc na granicy z Ukrainą to pomoc 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu”, „Czasami trzeba kogoś przytulić. Wolontariat jest dla każdego, wystarczą chęci i empatia” to tylko kilka nagłówków artykułów, które pojawiły się po 24 lutego, po napaści Rosji na Ukrainę i w czasie kryzysu humanitarnego, którego doświadczyliśmy w Polsce.

Ale już kilka tygodni później pojawił się zupełnie inny tekst: „»Jedziemy już na oparach«. Nerwówka, płacz, przebodźcowanie i stres. Jak długo jeszcze pociągną wolontariusze?”. Temat wypalenia w pracy społecznej, w wolontariacie, bardzo mocno wybrzmiał w przestrzeni publicznej i mediach.

Co już wiemy o wypaleniu w wolontariacie? Czy jest to coś, na co trzeba szczególnie zwracać uwagę, pracując społecznie, czy raczej jest to na tyle rzadkie zjawisko, że nie ma co demonizować?

Natalia Sarata: Zdecydowanie można zaobserwować zjawisko przeciążenia ludzi wykonujących pracę związaną z zaangażowaniem społecznym. Coraz więcej mówi się o konsekwencjach długoterminowej aktywności w przeciwdziałanie kryzysom społecznym, zrywów do działania, które trwają dłużej, niż ludzkie siły pozwalają. Badania Stowarzyszenia Klon/Jawor „2018

Kondycja organizacji pozarządowych” roku mówią o tym, że 47%, prawie połowa liderów organizacji pozarządowych czuła wtedy wypalenie. A było to jeszcze przed pandemią, przed kryzysem humanitarnym na granicy polsko-białoruskiej oraz przed wojną w Ukrainie.

To właśnie procesy niosące ze sobą potężne wyzwania, powodujące słabą aktywność instytucji państwowych i konieczność lub też gotowość zaangażowania zwykłych społeczności i ich organizacji – pomagają popularyzować wiedzę o zjawisku, które w społeczności organizacji pozarządowych nazywamy wypaleniem aktywistycznym albo wypaleniem społecznikowskim.

Oficjalnie taka jednostka chorobowa nie funkcjonuje w tzw. ICD, czyli w wykazie chorób i problemów zdrowotnych, opracowywanym przez Światową Organizację Zdrowia. W poprzedniej i najnowszej wersji tej klasyfikacji, tzw. ICD-11, znajdziemy „syndrom wypalenia”, który dotyczy sfery zawodowej. Do pracy wolontariackiej ICD się nie odnosi, musimy jednak zdecydowanie pamiętać, że to też praca, a działanie w trybie kryzysowym przez wiele tygodni, miesięcy czy lat niesie ogromne ryzyko zdrowotne, relacyjne i emocjonalne, to jest właśnie ryzyko wypalenia.

KK: Po czym poznać wypalenie naszych aktywistów i wolontariuszy czy innych działaczy społecznych?

NS: Nie wszystkich wypalenie dotknie, to nie jest fatum. Niemniej jeśli kogoś przez dłuższy czas nie widzimy na spotkaniach, to może być to ważny sygnał. Przeciążone osoby często znikają nam z radaru, nie wracają, choć też nie komunikują, że odchodzą. Dobrze byłoby sprawdzić, jak się mają, może potrzebują pogadać „od serca”, są zmęczone albo czują, że emocjonalnie sytuacja je przerasta. Warto się też zastanowić, jak ja reaguję na przeciążenie stresem, czego wtedy unikam, czego nie robię, jak sobie pomagam. A potem sprawdzić, czy nie obserwuję takich strategii przetrwania w swoim zespole.

Jeśli widzimy rosnącą frustrację w grupie albo wzmagające się napięcie poszczególnych wolontariuszy, tzw. krótki lont, bierno-agresywne komentarze, choroby (oznaka obniżonej odporności spowodowanej przedłużającym się przeciążeniem stresem), problemy dermatologiczne, ograniczenie relacyjności, spadek efektywności, przedłużające się spadki nastroju, pogorszenie stanu zdrowia, wzrost cynizmu – na pewno warto porozmawiać w grupie o ryzyku wypalenia. Ważne, by pamiętać, że wypalenie odciska się indywidualnie, ale jest sygnałem, że kultura pracy i zaangażowania całej grupy może być wypalająca. Czyjeś wypalenie może być sygnałem ostrzegawczym dla całego systemu, a nie tylko problemem tej konkretnej osoby.

KK: Na pewno łatwiej poznać wolontariusza, który jest już wypalony, niż tego wypalającego się. Ale bardzo ważne jest, żeby w porę zareagować i nie dać się takiej osobie wypalić. Jak takiego kogoś rozpoznać i jak w takiej sytuacji zareagować?

NS: Nie jest tak, że jednego dnia osoby, których wolontariat organizujemy, tryskają energią, są entuzjastycznie nastawione i pełne motywacji, a drugiego dnia całkowicie wypalone. Wypalenie to proces, który ma swoje etapy, i dobrze jest o tym pamiętać, żeby wspierać wolontariuszy adekwatnie do momentu, w jakim są. Czyli nie dopiero wtedy, kiedy zakomunikują nam, że „już nie mogą”, ale wcześniej – także gdy są tak napędzani zadaniami, że nie śpią i nie jedzą. Dlatego zawsze powtarzam, że entuzjazm społeczników może być pierwszym krokiem na drodze do wypalenia. Wydawałoby się, że w tej fazie aktywiści żywią się powietrzem i nie potrzebują regeneracji, a organizacjom tacy ludzie bardzo są potrzebni, więc chętnie z tego korzystają. Ale koniecznie trzeba pamiętać, że tego typu zaangażowanie to wielka odpowiedzialność tych, którzy tę pracę organizują, a entuzjazm i adrenalina przysłaniają często własne bieżące potrzeby wolontariuszy. Na dłuższą metę może to oznaczać zaniedbywanie potrzeb snu, bezpieczeństwa, kontaktu z bliskimi czy choćby wyciszenia. „Haj pomagania” może nas nieść, ale jednocześnie ma swoją ciemną stronę.

Rekomendowane działanie? Działać „w trakcie, nie po fakcie”. Uznać, że każda osoba od samego początku może być zagrożona wypaleniem, i wprowadzić prewencję wypalenia do naszej kultury pracy w organizacji.

KK: Podobno zmienianie świata należy zaczynać od siebie. Jak więc samemu się nie wypalić w działaniach społecznych?

NS: Proponuję częściej chodzić spać normalnie, bez zarywania nocy. Nie samopoświęcać się i nie płonąć na stosie sprawy. Takie podejście może być bardzo nagradzające, też byłam w takim miejscu, gdzie doceniałam siebie samą jedynie za „robienie”. Warto za to doceniać siebie za odpoczywanie, organizować sobie miejsce na to, żeby się zregenerować. Planować przerwy i realnie je robić, nie tylko wtedy kiedy choroba zwala nas z nóg. Niektórym osobom pomaga przyjrzenie się swoim praktykom odpoczywania pod kątem tego, które realnie wspierają, a które tylko niosą iluzję relaksu i są właściwie takim chwilowym ukojeniem, schowaniem się przed stresem i lękiem, na dłuższą metę męczącym, bo niezaopiekowane stresy i lęki wyłażą i ciążą dalej.

Powiedziałam tu przede wszystkim o indywidualnych sposobach, ale nie zapominajmy o zadaniach instytucji: warto też zaangażować pracodawcę, organizację czy firmę, w której działamy w ramach wolontariatu pracowniczego, do zadbania o nas. Mam na myśli na przykład świadome tworzenie partnerskiej i doceniającej atmosfery w zespole wolontariackim, stabilnych i zrozumiałych ram do takiej współpracy, możliwość rozwijania się i celebrowania razem osiągniętych celów i wspólnego „ojojania” tego, co nie wyszło. Bo tworzenie wspólnoty i troska nie tylko o tych, co na zewnątrz, ale też o siebie nawzajem jest równie ważnym elementem zaangażowania.

KK: Jak i skąd nauczyć się odpowiedniego reagowania na wypalających się wolontariuszy? Jak się pod tym kątem rozwijać?

NS: Warto zacząć na przykład od tego, jakie są moje własne przekonania na temat pracy zaangażowanej społecznie. Czy uważam, że mnie się nie należy odpoczynek, bo „inni mają gorzej”? Czy wstydzę się, jeśli nie daję rady? Czy mam poczucie winy, że nie robię więcej? Czy uważam, że w wolontariacie nie można się wypalić? Własne nastawienie może zamykać nam drogę do wspierających reakcji, bo widząc przeciążenie u innych, mogę starać się im „pomagać”, zaprzeczając ich doświadczeniu, nie robiąc na nie miejsca, a tylko motywując do bardziej wytężonej pracy.

Podam przykład: jeden ze społeczników, z którym pracowałam w RegenerAkcji nad budową systemu wsparcia dla jego zespołu, powiedział mi, że osobiście uważa, że wypalenie to fanaberia, należy mieć „twardy tyłek” i że wielu jest ludzi cierpiących na świecie, a te problemy, które pojawiają się w jego zespole, to „problemy pierwszego świata”. Chciał jednak nauczyć się czegoś o prewencji wypalenia, bo w zespole pojawiła się taka potrzeba. W tej pracy najpierw przyglądaliśmy się ponoszonym przez zespół skutkom jego nastawienia, że jeśli ktoś jest zmęczony takim stylem pracy, to znaczy, że nie jest to działanie dla niego. Odbierając taki komunikat, ludzie nie przychodzą z informacją, że mają za dużo, nie proszą o wsparcie. Nie zrobią sobie przerwy, bo samo zrobienie przerwy miałoby oznaczać, że w ogóle się nie nadają. Potestowaliśmy też nowe podejście, niby oczywiste, a jednak często trudne do przyjęcia w społeczeństwie kultu siłaczki i doktora Judyma: zmęczenie jest naturalną reakcją organizmu na przeciążenia, a wypalenie jest sygnałem długotrwałego przeciążenia stresem trudnym do udźwignięcia. Okazało się wtedy, że wypalenie w zespole to komunikat o stylu pracy, który lider wprowadza, a nie sygnał niewystarczalności zespołu.

Sposobów reagowania jest tyle, ile organizacji i grup. W RegenerAkcji w 2023 roku uruchamiamy kursy dla ambasadorów dobrostanu w organizacjach i grupach nieformalnych, można u nas się tego wspólnie pouczyć i posprawdzać, co zadziała u nas. O wypaleniu niby wszyscy słyszeli, jest takim popularnym pojęciem, pojemną metaforą przemawiającą do wyobraźni, ale czy wiemy, jaką ma trajektorię? Dlaczego podejście „wellnessowe” w firmach może być bardziej przeciążające niż wspierające? Czy i na co pomagają polityki dobrostanowe w organizacjach? To pola do edukacji, która będzie coraz bardziej potrzebna, wraz ze wzrostem społecznych, gospodarczych i politycznych wyzwań lokalnie i globalnie, a przez to wzrostem zapotrzebowania na zaangażowanie społeczne.

KK: Co poradziłaby pani koordynatorom wolontariatu, osobom, które na co dzień zarządzają wolontariuszami?

NS: Jedną rzecz na początek: jeśli zarządzamy zespołami wolontariackimi, to poza działaniem razem z nami, społecznicy obserwują także to, jak my sami działamy. W jakiej jesteśmy kondycji, co poświęcamy „na rzecz sprawy”, a czego na pewno nie, za co doceniamy innych? Jeśli nie odpoczywamy, chorujemy, ledwo zipiemy, a i tak działamy, przy tym doceniając innych ludzi jedynie za nieustające biegnięcie z pomocą, to prawdopodobnie sami przyczyniamy się do przeciążania „naszych” wolontariuszy. Wspieramy ten szkodliwy model wolontariusza, którego udziałem domyślnie ma być przeciążenie. Warto o tym pamiętać i dla mnie samej to istotne zadanie zarządcze: modelować troskę o siebie i siebie nawzajem, żeby ludzie mogli napatrzeć się i doświadczać wspólnie dobra, także we wspólnej regeneracji, nie tylko w zadaniu.

KK: Dziękuję za rozmowę.

Zobacz również poprowadzone przez Natalię Saratę webinarium „Wypalenie w wolontariacie – co powinien wiedzieć koordynator wolontariatu?” »

Autorzy

Karol Krzyczkowski

Karol Krzyczkowski

W Forum Odpowiedzialnego Biznesu ekspert w dziedzinie wolontariatu, w tym wolontariatu pracowniczego. Menedżer projektów, trener, administrator serwisów internetowych, realizator transmisji na żywo w mediach społecznościowych. Animator grupy koordynatorów wolontariatu pracowniczego firm partnerskich FOB.

Od 2004 związany zawodowo z trzecim sektorem. Przez ponad 10 lat pracował z Centrami Wolontariatu w Kielcach, Warszawie i Gdańsku, oraz jako wolny strzelec z różnymi innymi inicjatywami społecznymi.

Absolwent Szkoły Liderów Organizacji Pozarządowych (Fundacja Szkoła Liderów, 2007), Szkoły Inicjatyw Strażniczych (SLLGO – obecnie Sieć Obywatelska Watchdog Polska, 2008).

W latach 2012-13, jako pracownik Centrum Wolontariatu w Warszawie współtworzył pierwsze pilotażowe wdrożenie wolontariatu długoterminowego w Polsce. Jego praca polegała na stworzeniu zasad programu i konkursu grantowego dofinansowującego pobyt wolontariuszy. Projekt był dofinansowany w ramach Komponentu Wolontariatu Długoterminowego PO FIO jako jeden z 3 pilotaży w Polsce, a w wyniku oceny merytorycznej wniosków otrzymał najwyższą liczbę punktów od ekspertów.

Biega w maratonach, lubi wegetariańską kuchnię, kolekcjonuje polskie komiksy. Od listopada 2015 realizuje się również jako tata.

Natalia Sarata

Natalia Sarata

Socjolożka, społeczniczka, trenerka antywypaleniowa, facylitatorka procesów grupowych, od 2002 roku związana z sektorem organizacji pozarządowych i ruchami społecznymi. Sama doświadczyła wypalenia w pracy zaangażowanej społecznie, obecnie prowadzi Fundację RegenerAkcja dla zmęczonych aktywistów i aktywistek, która jest jej drogą powrotu z wypalenia aktywistycznego. Prowadzi grupy samopomocowe dla wypalonych działaczek i działaczy, prowadzi autorski podcast RegenerAkcyjne Rozmowy. Mieszka w Warszawie i Szuminie, pochodzi ze Szczawnicy w Pieninach, przez połowę życia związana z Krakowem.