Artykuł ekspercki

Kultura refleksyjna, nie tylko rozrywkowa

11 czerwca 2021
Artykuł dr Sylwii Chutnik ukazał się w 19. edycji Raportu „Odpowiedzialny biznes w Polsce. Dobre praktyki”. Raport do pobrania tutaj >>

Miniony rok wyjątkowo boleśnie pokazał, czym tak naprawdę jest kultura w Polsce: wypełniaczem czasu. Oczywiście, w sytuacji kryzysowej najważniejsze są osoby pracującej w sektorach „pierwszej linii frontu”: w ochronie zdrowia, obsłudze logistycznej czy zaopatrzeniu. Nie o hierarchię jednak chodzi, ale o skończenie z deprecjonowaniem pracy osób działających twórczo i artystycznie. Czemu? Ponieważ zwłaszcza kultura ambitna, wymagająca zaangażowania odbiorcy/odbiorczyni, potrafi przynieść nie tylko rozrywkę, ale przede wszystkim ulgę oraz odpowiedzi na ważne pytania. Bywa „plastrem dla duszy” i potrzebnym buforem między przytłaczającymi realiami a naszą wrażliwością i emocjami.

Od kiedy trwa pandemia i coraz więcej czasu spędzamy w domu ‒ zaczęliśmy doceniać wpływ filmów, książek czy muzyki na nasze samopoczucie. Tu nie trzeba było recepty czy wskazówki specjalisty. Wzrosły wpływy platform takich jak Netflix (w dwóch pierwszych kwartałach 2020 roku wzrost liczby subskrybentów o 15,8 miliona osób!), sprzedaż internetowa książek (do czerwca o blisko 20%) czy liczba spotkań autorskich i dyskusji online z udziałem ludzi kultury (średnio około 40 dziennie). Pokazuje to, w jaki sposób kontakt z literaturą czy filmem pomaga przetrwać czas niepewności i nagłego zawieszenia. Z drugiej strony, mimo wsparcia państwa (zapomogi, program Kultura w sieci, stypendia) trudno jest podtrzymywać i tak już wątły rynek teatralny czy muzyczny. Ograniczenia widowni bądź zamknięcie placówek kultury przyniosły fale przebranżowienia, które i tak są trudne w obecnej, niepewnej sytuacji. Perkusista znanego zespołu, który w zeszłym sezonie grał po dwa koncerty dziennie, teraz prowadzi warzywniak. Aktor występujący w klasycznych przedstawieniach jest kurierem. Kilku twórców założyło agencję pośrednictwa pracy dla takich jak oni: oczekujących na zmianę, ale niemających oszczędności, które pozwoliłyby przeczekać na bezrobociu. Pracodawcy zwykle nie są chętni do zatrudniania aktorek czy muzyków, ponieważ nie chcą inwestować w ludzi, którzy prawdopodobnie odejdą z pracy, kiedy tylko sytuacja się poprawi. „Życie tymczasowe” nie jest jednak doświadczeniem ostatnich miesięcy: prekariat napędzał od lat sektor kultury i niewiele robiono w tym kierunku. Brak stabilności, praca w domu lub wielość projektów realizowanych w jednym czasie to norma dla dramaturgów, felietonistek czy filmowców.

W tym wszystkim ważną rolę, oprócz (w wersji długoletniej) zmiany sposobów zatrudniania artystów czy (w wersji tymczasowej) wsparcia instytucjonalnego w trakcie pandemii, odgrywa sektor prywatny. Od wielu lat łączy się on bowiem z różnego rodzaju formami artystycznymi, takimi jak współpraca przy festiwalach, partnerstwo w pojedynczych spektaklach czy wydarzeniach muzycznych, wsparcie rzeczowe przy jednorazowych spotkaniach czy usługowe przy wydarzeniach o charakterze społecznym. A zatem można powiedzieć, że są już i doświadczenie, i wiedza o skutecznych oraz bezpiecznych formach łączenia kultury z biznesem. Dzięki świadomemu uczestniczeniu we wzajemnym edukowaniu się coraz mniej obecny jest na szczęście model „sponsora”, od którego oczekuje się tylko pieniędzy, natomiast ten oczekuje możliwie największego logotypu (najlepiej wszędzie). W czasie pandemii warto przypomnieć sobie to, co jest najważniejsze w kontekście wspólnych działań: dostarczenie rozrywki na wysokim poziomie, która stanie się elementem kultury refleksyjnej. Ten „towar” był zawsze w deficycie ze względu na łatwy dostęp do niewyszukanych form spędzania czasu. Mówiąc wprost: łatwiej znaleźć wsparcie dla festynu niż baletu. Ale nie o słupki oglądalności czy tłumy pod sceną chodzi, lecz o sens działania. Dlatego też firmy budujące swój wizerunek w sposób przemyślany i odważny powinny nadal, wbrew obecnej sytuacji, inwestować w działalność kulturalną. To właśnie jej efekty (długoterminowe oddziaływanie, pogłębienie problemu i uniwersalność) mogą być inwestycją, którą warto rozpocząć.

Jako pisarka nie lubię rozpatrywania kultury tylko w kontekście „zysku”, ponieważ nie chodzi tu o jasne przełożenie opłacalności w tabelce i pochwalenie się tym na zebraniu. Jakkolwiek jestem na z góry przegranej pozycji, używając „romantycznych” sformułowań, takich jak empatia, wyobraźnia, emocjonalne wsparcie, to chciałabym mimo wszystko przywołać je zwłaszcza w czasach, gdzie kapitał stał się kruchy i niewiele wart wobec braku nadziei i widma katastrofy. To właśnie kultura ratuje nas od brutalności doświadczeń ostatnich miesięcy. Czas, aby uratować również kulturę, bo sama nie będzie w stanie udźwignąć tej odpowiedzialności, która na niej spoczywa.

Autorzy

Sylwia Chutnik

Sylwia Chutnik

Działa na rzecz praw człowieka od 1995 roku. Była wolontariuszką Amnesty International. Zaangażowana w ruch feministyczny: nieformalną grupę Emancypunx (1996-2001), Porozumienie Kobiet 8 Marca (2000-2015). Pracowała w Fundacji Feminoteka. Inicjatorka i prezeska Fundacji Mama działającej na rzecz poprawy sytuacji matek w Polsce (2006-2016). Współpracowała z ponad 20 organizacjami pozarządowymi.

Doktor nauk humanistycznych. Absolwentka Instytutu Kultury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego ze specjalizacją animacja kultury oraz Gender Studies w Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. Wykładała na Uniwersytecie Warszawskim i SWPS w Warszawie. Wykłady gościnne i udział w konferencjach: Uniwersytet Bard w Jeruzalem, Instytut Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk, Uniwersytet Gdański, Uniwersytet Gdański, Uniwersytet w Białymstoku, Uniwersytet Śląski, Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Uniwersytet Jagielloński, Uniwersytet Łódzki, a także Uniwersytet Dzieci i Uniwersytet Trzeciego Wieku w Warszawie.