Artykuł ekspercki

Jak stworzyć dom za 300 dolarów?

4 czerwca 2012

Wywiad z prof. Johnem D. Wilsonem
Rozmawiała: Natalia Ćwik, Menedżerka ds. zarządzania wiedzą, Forum Odpowiedzialnego Biznesu

Czy możliwe jest zaprojektowanie i stworzenie domu za 300 dolarów, na który mogliby pozwolić sobie nawet najbiedniejsi ludzie na świecie? Profesor John D. Wilson z Tuck School of Business udowadnia, że tak.

O projekcie „Dom za 300 dolarów”

Studenci budują domy

Gdy w sierpniu 2010 r. Vijay Govindarajan i Christian Sarkar napisali na swoim blogu Harvard Business Review, że myślą nad „domami dla biednych za 300 dolarów”, chcieli tylko zaproponować temat do dyskusji. „Oczywiście, pomysł, o którym tu piszemy, jest eksperymentalny”, napisali prof. Govindarajan, wykładowca na Tuck School of Business w Dartmouth (USA) i Christian Sarkar, doradca ds. marketingu pracujący w tematyce rozwiązań dla środowiska. Któż bowiem mógłby stworzyć dom za 300 dolarów ? Gdyby było to faktycznie możliwe, na pewno zrobiono by to już wcześniej.Tak czy owak, swoją wiadomość zakończyli pytaniem „Pytamy więc dyrektorów, rządy, organizacje pozarządowe, fundacje – Wchodzicie w to ?”

I tak, ich pomysł zaczął stawać się rzeczywistością – blog poruszył wyobraźnię czytelników z całego świata. Internauci debatowali, argumentowali swoje zdanie, wymieniali się pomysłami, jak zaprojektować i wybudować taki dom. Szybko zwrócono uwagę na to, że każdy kraj ma inne potrzeby i inne możliwości budowy – jeden z internautów zaproponował „mechanizm zbierający deszczówkę, aby domownicy mieli stały dostęp do czystej wody, zwłaszcza podczas susz”, a inny „design podobny do wież z klocków Lego”.

Zainspirowany ogólnym zainteresowaniem, prof. Govindarajan otworzył specjalną stronę 300house.com, na której dalej mogą ciągnąć się dyskusje, w których do dziś wzięło udział ponad 2500 osób – architekci, inżynierowie i profesorowie, o świetnym wykształceniu, z Harvarda, MITu i innych uczelni. „Stworzyliśmy spółkę złożoną z 2500 pracowników, a bez szefa. Wszyscy są chętni do dzielenia się swoimi pomysłami, a strona to umożliwia – to po prostu przestrzeń otwarta na wszelkie pomysły”, mówi prof Govindarajan.

Następnym krokiem był konkurs – $300 House Open Design Challenge. Celem było zaprojektować dom, na który mogliby sobie pozwolić nawet najbiedniejsi ludzie na świecie, dom niedroższy niż 300 dolarów. Propozycje konkursowe – jak zrządzeniem losu było ich właśnie 300 – były oceniane przez jury złożone z 16 ekspertów i przez społeczeństwo.

Przedkładane plany zawierały nowoczesne projekty stworzone przy pomocy materiałów, takich jak cegła ze sprasowanej ziemi czy stalowa siatka; dom w kształcie kopuły wykonany z betonowej podstawy i gałęzi bambusa, drewniany blok mieszkalny na afrykańskich równinach czy domy budowane techniką „cordwood” inspirowane saunami z USA.

Blog był zainspirowany wspomnieniami profesora Govindarajan z czasów studenckich w Indiach, kiedy to chodził często na skróty przez slumsy w Chennai. Jego doświadczenia ukształtowały jego punkt widzenia problemu jako nie tylko zadanie architektoniczne, ale także prawdziwe rozwiązanie dla cyklicznych problemów społecznych. „Oni są biedni, mają okropne domy … nie mają dobrych warunków sanitarnych … i chorują… więc  nie idą do pracy … nie mają pieniędzy i są skazani na okropne domy. Ponieważ nie zarabiają, nie wysyłają swoich dzieci do szkoły i są skazani na swoją biedę”, mówi.

Być może dlatego dom za 300 dolarów i wszystko, co symbolizuje ten program przyciąga tak wiele uwagi. „Jest tak dużo energii, i tak wielu ludzi interesuje się tym, więc dlaczego ten problem nie został wcześniej rozwiązany?”, pyta prof Govindarajan. Jego odpowiedź jest prosta – wcześniej, to organizacje pozarządowe próbowały rozwiązać ten problem, kiedy to do takiego projektu potrzeba żyłki do interesów.

Problemem w podejściu organizacji pozarządowych jest ich mały zasięg działania. „Oni mogą budować jeden lub dwa domy, a potrzeba ich miliardy – budując jeden lub dwa domy, nie można obniżyć cen, to niemożliwe”. Prof Govindarajan jest również krytycznie nastawiony do sposobu, w jaki organizacje non- profit chcą rozwiązywać problemy społeczne – wskazuje on na brak koordynacji i niskie standardy wykonania, o czym mówił także Jim Yong Kim, rektor Dartmouth College, w swoim wystąpieniu na otwarcie warsztatów ” dom za 300 dolarów „.

W warsztatach zorganizowanych przez Tuck uczestniczyło pięciu z sześciu zwycięzców konkursu, studenci Dartmouth i wykładowcy, architekci, inżynierowie i projektanci.  Obecna była również  Mahindra & Mahindra, indyjska korporacja międzynarodowa, która wygrała nagrodę dla firm w konkursie. Podczas czterodniowych warsztatów uczestnicy wyprodukowali dwa prototypowe projekty domów: jeden dom szeregowy przeznaczony dla środowisk miejskich, a drugi dla środowisk wiejskich – indywidualny dom z przykrytym tarasem.

Następnym krokiem, przewidzianym na najbliższe miesiące, będzie wybudowanie takich domów na Haiti. Docelowo przewiduje się tam utworzyć dwie nowe wsie.

Wywiad z prof. J.D.Wilsonem, dyrektorem programu 300 USD House z Tuck Business School.

Natalia Ćwik: Tysiące organizacji pozarządowych, wiele rządów, firm, a nawet filantropów stara się rozwiązać problem ubóstwa. Nadal jesteśmy jednak w tej kwestii daleko od osiągnięcia Milenijnych Celów Rozwoju. Dlaczego i w jaki sposób Vijay wpadł na pomysł Domu za 300 dolarów i czy budownictwo mieszkaniowe naprawdę jest najpilniejszą potrzebą ubogich z całego świata?

J. D. Wilson: Ponad 2 tysiące lat temu chiński filozof Konfucjusz napisał: „siła narodu wywodzi się z integralności domu”. Konfucjusz użył słowa „dom” w znaczeniu najsilniej nacechowanym jakościowo – miał na myśli miejsce, gdzie rodzina żyje w poczuciu bezpieczeństwa i komfortu, gdzie dzieci mogą dorastać i uczyć się bez strachu czy niepewności. W najbardziej podstawowym zrozumieniu dom to po prostu cztery ściany i dach. Jakkolwiek rozumiemy to pojęcie, dom należy do podstawowych potrzeb człowieka – zapewnia schronienie, opiekę i poczucie godności – i jest to potrzeba, która w przypadku miliardów ludzi na ziemi pozostaje niespełniona. Mając to na uwadze, w sierpniu 2010 roku profesor Vijay Govindarajan z uczelni Tuck School of Business przy Dartmouth College zadał na blogu magazynu Harvard Business Review proste pytanie: „Czy możemy zbudować dom za 300 dolarów?”. Pytanie profesora Govindarajana natychmiast wywołało lawinę odpowiedzi napływających z całego świata od ludzi, którzy chcieli podzielić się swoją wiedzą, aby urzeczywistnić ten pomysł.

NĆ: Dlaczego koszt postawienia domu ustalono akurat na 300 dolarów, a nie na mniej lub więcej? Czy ludzi, którzy żyją poniżej granicy ubóstwa, naprawdę byłoby na niego stać?

J.D.W: W kwietniu 2011 roku zespół zajmujący się haitańskim projektem Dom za 300 dolarów przeprowadził konkurs badawczy, w rezultacie którego zaczęliśmy się zastanawiać, jaki jest „koszt” bycia biednym. Rozmyślania te wzbudziły w nas obawy, ale jednocześnie pewną nadzieję na poprawę sytuacji ludzi żyjących na dole piramidy ekonomicznej. Podczas rozmów dowiedzieliśmy się, że większość mieszkańców haitańskich slumsów – prawdopodobnie ponad 80% – płaci czynsz. Często pieniądze te trafiają do właścicieli wywodzących się ze średniej lub wyższej klasy społeczeństwa albo do gangów. Mieszkańcy slumsów płacą również za wodę, którą trzeba dowozić im cysternami, albo kupują wodę w butelkach. Jeśli wziąć to pod uwagę, a do tego dodać koszty leków potrzebnych ze względu na złe warunki sanitarne, zaczynamy zdawać sobie sprawę, jak drogie jest bycie biednym Haitańczykiem.

Łatwo jest patrzeć na „koszt” bycia biednym jak na problem nie do przezwyciężenia. Bo jak pomóc ludziom znajdującym się u dołu piramidy ekonomicznej opłacać wszystkie ich „koszty”? Jednak to właśnie te koszty sprawiają, że koncepcja Domu za 300 dolarów staje się realna. Może zamiast wspierać finansowo ludzi z dołu piramidy, by mogli ponosić wysokie koszty utrzymania, powinniśmy te koszty obniżyć, oferując im inne, tańsze rozwiązania? Jeśli mieszkańcy slumsów w Brazylii wydają tygodniowo 8 dolarów na mieszkanie – o czym dowiedziałem się niedawno z filmu dokumentalnego – dlaczego nie mogliby wydawać tej samej kwoty na masowo produkowane domostwa wyposażone od razu w system oczyszczania wody? Jeśli taki dom będzie kosztował 300 dolarów, to spłacenie go w całości zajmie niecały rok. Dzięki zastosowaniu w dłuższym okresie systemu mikropożyczek koszty lokalowe mieszkańców slumsów można znacznie obniżyć.

NĆ: Pomysł miał częściowo polegać na tym, że taki dom będzie zrównoważony. W jaki sposób ten cel został lub ma zostać osiągnięty?

J.D.W: Kraje rozwijające się często są w największym stopniu ofiarami degradacji środowiska. W opracowywanych koncepcjach za podstawowe kryterium projektu przyjęto potrzebę równowagi ekologicznej. Pierwsze prototypy domów w ramach projektu pilotażowego mają stanąć we wiosce Fond des Blancs na Haiti. W projektach zrównoważonych domów szczególny nacisk położono na element sprawiedliwości społecznej, a w cały proces od samego początku zaangażowana jest lokalna społeczność. Sugerowane materiały budowlane to prasowane i stabilizowane bloki ziemne oraz bambus, który na Haiti można uprawiać na miejscu. Decydującym elementem projektu jest to, aby możliwie najwięcej materiałów i siły roboczej pozyskiwać od społeczności lokalnej i wspierać w ten sposób miejscową gospodarkę.

NĆ: W wielu komentarzach można natknąć się na pytanie, jak dostosować projekt, aby odpowiadał on potrzebom różnych warunków klimatycznych. Jak rozwiązano tę kwestię i czy jest możliwe stworzenie jednego projektu uwzględniającego jednocześnie wszystkie problemy?

J.D.W: Członkowie zespołu zajmującego się projektem Dom za 300 dolarów trzy razy odwiedzali haitańskie społeczności, które mają uczestniczyć w realizacji projektu. W gospodarstwach domowych przeprowadzono wywiady, a znajdujące się na miejscu budynki zmierzono i sporządzono ich dokumentację. Odbyły się również spotkania z członkami lokalnej społeczności, a ich opinie i preferencje zostały uwzględnione w projektach. Realizacja idei Domu za 300 dolarów to w równym stopniu projektowanie konkretnego domu, co spełnianie potrzeb społecznych.

NĆ: Dlaczego Pana zdaniem organizacje pozarządowe nie są właściwe, by skutecznie rozwiązywać problem ubóstwa? Dlaczego musi się w to zaangażować biznes i jak możemy przekonać przedsiębiorców do wspierania tego celu?

J.D.W: Rządy, organizacje pozarządowe i biznes muszą połączyć siły, aby rozwiązać ten ponury problem – nikt nie może zrobić tego w pojedynkę. Zaangażowanie biznesu ma kluczowe znaczenie dla długoterminowej stabilności ekonomicznej każdego programu mieszkaniowego. Długoterminowym celem projektu Dom za 300 dolarów jest stworzenie samowystarczalnych firm, które będą mogły zapewnić niedrogie mieszkania, a jednocześnie będą przynosić zysk.

NĆ: Czy projekt Dom za 300 dolarów można uznać za przykład odwróconej innowacji? Czy może on się stać także pierwowzorem przyszłych programów mieszkaniowych w krajach rozwijających się? Jak reaguje na ten projekt branża budowlana?

J.D.W: „Projekt Dom za 300 dolarów nie jest akcją charytatywną, to jest wyzwanie dla biznesu. Ludzie biedni na całym świecie są nie tylko istotną grupą klientów, ale również najszybciej rosnącym segmentem konsumentów. Zaspokojenie ich potrzeb wymaga innowacyjnych rozwiązań, w których stosuje się korzyści skali, a międzynarodowe koncerny potrafią to robić. Budowa domów za 300 dolarów i świadczenie usług dla ich mieszkańców to ogromna szansa – chodzi tu o miliardy dolarów potencjalnego zysku”. Govindarajan, Trimble: Reverse Innovation (Odwrócona innowacja), s. 193. Wiele międzynarodowych przedsiębiorstw budowlanych wyraziło zainteresowanie koncepcją Domu za 300 dolarów, a niektóre poszły dalej, opracowując własne projekty i prototypy.

NĆ: Problem mieszkań dla biednych to nie tylko kwestia krajów rozwijających się – eksmisje i rosnące ubóstwo obserwujemy także w USA. Prawo do godnego standardu życia i warunków mieszkaniowych było jednym z postulatów ruchu Oburzonych. Jak Pan widzi rolę Oburzonych z perspektywy roku – czy ruch ten przyczyni się do zmian?

J.D.W: Ruch Oburzonych już przyczynił się do dialogu i zmian. Istotą koncepcji odwróconej innowacji jest poszukiwanie nowych rozwiązań poprzez stosowanie innowacyjnego myślenia w celu zaspokojenia potrzeb rynku u podstaw piramidy ekonomicznej, a następnie przeniesienie tych innowacji z powrotem do krajów rozwiniętych. Jesteśmy przekonani, że projekt Dom za 300 dolarów daje właśnie taką możliwość.

NĆ: Idea innowacji i przedsiębiorczości społecznej nie jest jeszcze w Polsce popularna. Jak mógłby Pan przekonać polskich przedsiębiorców do zaangażowania się w tę działalność? Jakich argumentów by Pan użył?

J.D.W: Według danych zamieszczonych na stronie globalissues.org, 80% światowej populacji żyje za mniej niż 10 dolarów dziennie. Firmy, które są w stanie obsłużyć taką rzeszę ludzi, mają szanse czerpać z tego ogromne korzyści dla siebie, jednocześnie czyniąc wiele dobra.

 

Autorzy