Relacja z panelu „Recykling”

30 czerwca 2010

Dotyczy firmy: Coca-Cola HBC Polska, LafargeHolcim,

Relacja z panelu „Rozmowy o odpowiedzialnym biznesie”, 8 czerwca 2010 r. – „Recykling”. Fragmenty do obejrzenia na naszym kanale w serwisie YouTube.

8 czerwca w Centrum Kultury Nowy Wspaniały Świat w Warszawie odbyło się spotkanie z organizowanego od trzech lat cyklu „Rozmowy o odpowiedzialnym biznesie”. Spotkanie poświęcone było tematyce recyklingu. Zaproszeni goście dyskutowali o regulacjach dotyczących recyklingu w Polsce i na świecie, o stanie świadomości konsumentów oraz o praktykach firm.

W dyskusji udział wzięli:

  • Edyta Krysiuk-Kowalczyk, Kierownik ds. uregulowań prawnych i ochrony środowiska, Coca-Cola HBC Polska
  • Marcin Wojtan, Z-ca kierownika ds. pozyskiwania paliw i surowców alternatywnych, Lafarge Cement
  • Jacek Wodzisławski, Prezes Fundacji Recal
  • Piotr Szajrych, Prezes Rekopol Organizacji Odzysku SA

Spotkanie prowadziła: Jolanta Czudak-Kiersz

Wśród panelistów zabrakło przedstawiciela Ministerstwa Środowiska, gdyż nie powiodły się próby zaproszenia.

*uwaga: poniższy tekst nie jest transkrypcją rozmowy – wypowiedzi poszczególnych osób zostały przedstawione w formie skróconej i zredagowane. Tekst nie zawiera wszystkich wypowiedzi – ze względu na obszerność materiału redakcja FOB wybrała tylko główne tezy. Fragmenty debaty można obejrzeć na naszym kanale w serwisie YouTube.

Jolanta Czudak-Kiersz: Dobór dzisiejszych panelistów nie jest przypadkowy – są to liderzy w gospodarowaniu odpadami na polskim rynku, jeśli chodzi o poziom odzysku i recykling odpadów opakowaniowych po odpady przemysłowe. Forum Odpowiedzialnego Biznesu zaprosiło tych, którzy są na tym rynku najlepsi, aby można było skorzystać z ich wiedzy i doświadczenia. Wspólnie paneliści postarają się odpowiedzieć na zagadnienia dotyczące recyklingu:

  • Na czym polegają różnice w podejściu do recyklingu w Polsce i na świecie?
  • Jak wywiązujemy się ze zobowiązań unijnych dotyczących recyklingu?
  • Jakie szanse biznesowe kryją się w efektywnej segregacji i ponownym przetwarzaniu odpadów?
  • Jakie powinniśmy wprowadzić mechanizmy, żeby jeszcze bardziej zachęcić Polaków do segregacji śmieci?

Organizacje odzysku i firmy reprezentowane przez Państwa mają swoje międzynarodowe korzenie – czy da się porównać jakie jest podejście do recyklingu w Polsce i w innych europejskich i pozaeuropejskich krajach?

Marcin Wojtan: Gospodarka odpadami w Europie i, co za tym idzie, również cały zestaw przepisów, które regulują gospodarkę odpadami komunalnymi i opakowaniowymi jest w miarę ujednolicony z punktu widzenia przepisów prawa. Jednak nie oznacza to, że możemy w prosty sposób porównać nasz system gospodarki odpadami z systemem gospodarki odpadami w innych krajach. Różnice wynikają przede wszystkim z podejścia do własności odpadu i do tego, jak ukształtowany jest rynek zbierających odpady. W Polsce mamy olbrzymią ilość firm zajmujących się zbieraniem odpadów – z jednej strony daje nam to wolny rynek i dużą elastyczność w podejściu do gospodarki odpadami, ale z drugiej strony utrudnia wykonanie tych zobowiązań, które wynikają z przepisów prawnych.

Grupa Lafarge stosuje zamienniki węgla, czyli te wszystkie odpady, które niosą za sobą wartość energetyczną. Lafarge jest światowym liderem w wykorzystaniu paliw alternatywnych i paliw wytworzonych z odpadów codziennego użytku. Systemy recyklingu nie pozwalają wykorzystać całego dostępnego strumienia surowców ze względów technologicznych oraz ze względu na koszty. Składowanie tych odpadów i deponowanie ich w środowisku jest olbrzymim kosztem i marnowaniem energii. Na to gospodarki państw europejskich nie mogą sobie pozwolić –te strumienie odpadów wykorzystuje się do produkcji paliw alternatywnych i z powodzeniem zastępujemy tym węgiel wytwarzając ciepło w naszych instalacjach.

Piotr Szajrych: Ja nie do końca mogę się zgodzić. Uważam, że można porównać systemy i to porównanie niestety nie wygląda zbyt dobrze. Polska w porównaniu z innymi krajami zarówno starej jak i nowej Unii nie wypada najlepiej. Rekopol jest członkiem europejskiej organizacji zrzeszającej organizacje odzysku z ponad 30 krajów. Przedsiębiorcy tacy jak Coca-Cola są w innych krajach właścicielami i założycielami organizacji odzysku podobnych do Rekopolu. Są tylko dwa kraje w Europie, – Wielka Brytania i Polska – w których istnieje tak duża ilość organizacji odzysku. Do niedawna jeszcze w dawnych krajach Unii Europejskiej funkcjonowały systemy monopolistyczne, tj. była tylko jedna organizacja odzysku. Krajem, który najdłużej opierał się systemowi wolnokonkurencyjnemu były Niemcy. Do niedawna istniała tam jedna organizacja – Duales Systems Deutschland Gmbh (http://www.gruener-punkt.de/). Natomiast dzisiaj w Niemczech jest już ok. dziesięciu organizacji. W tej chwili jest tylko kilka krajów z monopolistycznym systemem, m.in. Czechy.

Można wiele dyskutować na temat tego, czy jest to dobre rozwiązanie, czy nie. Zapewne dla przedsiębiorców system wolnokonkurencyjny jest zdecydowanie lepszy, choćby dlatego, że opłaty ponoszone przez przedsiębiorców zupełnie inaczej się w nim kształtują. Istnieją też zupełnie inne systemy dopłat – w Polsce przedsiębiorcy ponoszą tylko część dopłat, z kolei w Niemczech ponoszą 100% dopłat do kosztów zbiórki jednej tony danego surowca. Polski system istnieje dopiero od 2002 roku: 11 maja 2001 r. polski parlament przyjął pakiet ustaw regulujących kwestie gospodarki odpadami, które zaczęły obowiązywać od 1 stycznia 2002. Te kraje, o których wspomniałem wcześniej, mają za sobą już 20 lat praktyki i doświadczeń. Szkoda, że Polska nie do końca czerpie z tych dobrych doświadczeń, które możemy zaobserwować na arenie całej pozostałej Europy.

Jolanta Czudak-Kiersz: Jakie wzorce można by było przenieść z tych systemów, które kształtowały się przez lata i mają już swoje ugruntowane efekty, a co powinno się wyeliminować albo zmienić w naszym systemie prawnym, żeby ułatwić efektywne prowadzenie działań związanych z recyklingiem i z odzyskiem surowców i materiałów z odpadów?

Piotr Szajrych: 11 maja b.r. ukazały się nowe założenia do 3 ustaw, które będą tę kwestię regulować. Założenia te bazują na wzorcu VALPAKa, a ich główne punkty są następujące:

  • uszczelnienie systemu
  • wyeliminowanie patologii
  • podniesienie świadomości społeczeństwa
  • wiarygodna realizacja obowiązku przez przedsiębiorców
  • większe zaangażowanie przedsiębiorców
  • rejestr, w którym każdy przedsiębiorca będzie musiał się zarejestrować, a w przypadku braku realizacji przewidzianych założeń będzie płacił kary w wysokości od 5 do 500 tys. zł.

Nie idziemy w stronę monopolu w Polsce – system ma być wolnokonkurencyjny, jasny, przejrzysty, angażujący wszystkich przedsiębiorców do tego, żeby podnosić świadomość i płacić tyle, ile jest ekonomicznie uzasadnione. Nikt nie mówi, że to ma być 100% dopłat. Jednak opłaty, które w tej chwili ponoszą przedsiębiorcy w Polsce są zdecydowanie za niskie i tak naprawdę nie służą temu, żeby budować selektywną zbiórkę odpadów.
Mówimy o odpowiedzialności biznesu – z przykrością muszę powiedzieć, że jest ogromna rzesza przedsiębiorców w Polsce, polskich i zagranicznych, którzy świadomie wchodzą w szarą strefę, wiedząc, że współpraca z niektórymi organizacjami odzysku nie do końca wiąże się z dofinansowaniem zbiórki selektywnej czy z prowadzeniem działalności edukacyjnej.

Jolanta Czudak-Kiersz: Pan Minister Kraszewski wypowiedział walkę tej szarej strefie, ale jak praktycznie ją prowadzić? Walka z patologią jest szalenie trudna do wyegzekwowania.

Piotr Szajrych: 2014 roku Polska powinna uzyskać 60% poziom odzysku, czyli 6 z 10 kg wprowadzonych na rynek powinno zostać odzyskanych, a 5,5 kg z tych sześciu powinno zostać poddanych recyklingowi. Mamy tylko cztery lata i przed nami daleka droga. Będziemy płacić kary i to bardzo poważne.

Jolanta Czudak-Kiersz: Co w takim razie powinniśmy zrobić, żeby udało się te poziomy odzysku osiągnąć?

Piotr Szajrych: Czerpać wzór ze zbierania aluminium w Polsce.

Jolanta Czudak-Kiersz: Pomiędzy Polską a krajami rozwiniętymi gospodarczo w Europie właściwie nie ma różnicy w poziomie zbiórki aluminium, prawda? Wielkie brawa dla Recalu, który jest inicjatorem zbierania aluminium w naszym kraju. Jak to się stało, że udaje się zbierać puszki aluminiowe z takim sukcesem, a z innymi odpadami mamy problem?
Jacek Wodzisławski: Założenia do nowej ustawy, która ma również bardzo poważne minusy, w segmencie opakowań aluminiowych spowodowała bardzo pozytywne zjawiska: w chwili obecnej poziom recyklingu dla tego opakowania wynosi ok. 67%, czyli dwie z każdych trzech wprowadzonych na rynek puszek wracają do obiegu gospodarczego. Dzieje się to przede wszystkim dzięki wartości samego materiału. Wszyscy pamiętamy, że kiedyś funkcjonował skup papieru, którego w tej chwili już nie ma. A jednak Ci mali sojusznicy, te punkty skupu, którzy oczywiście mają grzechy na swoim sumieniu, stanowią kilka tysięcy małych i średnich przedsiębiorców w Polsce, którzy dokładają się w sposób istotny do tego, co robią samorządy.

Jolanta Czudak-Kiersz: Ale co należałoby zrobić, żeby osiągać wyższe poziomy odzysku i recyklingu? Stworzyć taką sieć jak kiedyś, ze skupem butelek, makulatury, czy zupełnie inny system? Jak wygląda ten system w Państwa organizacji?

Jacek Wodzisławski: W naszym przypadku wartość samego materiału decyduje o tym, że ludzie, którzy mają mniej pieniędzy, oddają puszki do skupu – jeden kilogram puszek stanowi w tej chwili wartość 3 złotych w punkcie skupu. Mówimy o rynku, który ma wartość 60 milionów, a dzięki samemu obrotowi materiałem odzyskuje z wysypisk 150-160 mln. Trzeba więc to wszystko szerzej potraktować i wypadałoby mówić o rachunku ciągnionym – koszty składowania w Polsce są wciąż za niskie, choć w ostatnim czasie wzrosły. Moim zdaniem te koszty powinny być na tyle wysokie, żeby zablokować przyjmowanie odpadów niesegregowanych.

Jolanta Czudak-Kiersz: Ale podniesienie opłat za składowanie odpadów nie przyniosło spodziewanego rezultatu – więcej śmieci znalazło się w lasach.

Jacek Wodzisławski: Można się było zastanowić nad władztwem odpadów. Jest to przedstawiane jako panaceum na wszystko – ja nie jestem zwolennikiem tego rozwiązania. Propozycje sprzed paru lat były korupcjogenne. Rada gminy mogła w parę osób podjąć decyzję, że duże firmy znikają z ich rynku. W nowej propozycji ustawy likwidowane są tzw. nadwyżki: jeżeli przedsiębiorca zbierze więcej w danym roku, to nie może tej masy przenieść na następny rok. To powoduje zwiększenie ryzyka funkcjonowania. Nie wiem dlaczego Ministerstwo tak gładko przeszło obok tego zapisu. W projekcie, który liczy kilkadziesiąt stron, tylko na ostatniej stronie jest zasadnicza informacja dla organizacji odzysku, że w trakcie konsultacji przedsiębiorcy coś takiego proponowali. Znika jeden z najważniejszych zapisów i nie ma o tym wzmianki.

Jolanta Czudak-Kiersz: Czy ktoś z Państwem konsultował te zapisy?

Jacek Wodzisławski: To jest spowodowane sytuacją na rynku szkła. Myślę, że Prezes Szajrych mógłby coś więcej na ten temat powiedzieć, bo tak naprawdę wylewa się ten nasz rynek jak dziecko z kąpielą. Malutki rynek, 50 tys. ton, w stosunku do miliona ton szkła, miliona ton papieru.

Piotr Szajrych: Organizacje odzysku, które rzeczywiście robiły coś w zakresie zbiórki były przeciwne likwidacji nadwyżek. Dlaczego dzisiaj nie podnoszą sprzeciwu? Z bardzo prostej przyczyny – obawiają się o swój byt. Przedsiębiorca ma prawo zaraportować do organizacji odzysku ilość opakowań wprowadzanych na rynek, po przekroczeniu roku. Niektórzy przedsiębiorcy korygowali raporty jeszcze w kwietniu, w maju, a nawet w czerwcu. W przypadku kiedy organizacja odzysku nie miałaby tych nadwyżek, musiałaby ponieść koszt opłaty produktowej. Dla przykładu: opłata recyklingowa ponoszona przez przedsiębiorców kształtuje się dzisiaj na rynku polskim w tworzywie sztucznym na poziomie 30-40 zł za tonę. Taką opłatę pobierają organizację od przedsiębiorcy. A w przypadku niezrewitalizowania jednej tony opłata produktowa wynosi prawie 3 000 zł. Proszę zobaczyć: 10 000 ton, ktoś nie zaraportował, albo się pomylił – to są ogromne pieniądze dla organizacji.
Ministerstwo Środowiska załatwia to jednym prostym rozwiązaniem: organizacje odzysku będą odpowiedzialne za zaraportowaną ilość opakowań wprowadzonych przez przedsiębiorcę na rynek za rok poprzedni – dopiero tę ilość organizacja odzysku będzie sprawozdawać i realizować.

Jolanta Czudak-Kiersz: Regulacje, które zostaną wprowadzone, nawet jeśli byłyby najlepsze, nie uzdrowią tej sytuacji. Jaka jest więc recepta na normalność tego rynku?

Edyta Krysiuk-Kowalczyk: W Polsce mamy całkiem niezłe prawo. Oczywiście zawsze można je ulepszać. To co trzeba zrobić, to uszczelniać to prawa i zwalczać patologie. I zarówno przedsiębiorcom jak i wszystkim innym działaczom na rynku opakowań powinno na tym zależeć.
Te nowe rozwiązania są w dużej części kontrowersyjne i nie zawsze dla przedsiębiorców korzystne, ale wprowadzają pewne rozwiązania, które będą zmierzały do minimalizacji patologii, typu: rejestr przedsiębiorców i recyklerów. To jest w miarę proste rozwiązanie, niekomplikujące systemu, a pozwoli na nadzorowanie rynku.
Myślę, że bardzo ważne są rozwiązania od strony legislacyjnej i od strony odpowiedzialności przedsiębiorców. Ale z drugiej strony przedsiębiorcy, którzy są odpowiedzialni i dbają dobrze o swój biznes wiedzą, że segregacja odpadów jest po prostu opłacalna i musi być opłacalna dla przeciętnych konsumentów. Wiemy, że problem z segregacją odpadów jest w dużych miastach. W małych miejscowościach ludzie płacą za wywóz śmieci i zbiórka selektywna odpadów wygląda dużo lepiej niż w dużych miastach, gdzie ludzie teoretycznie mają więcej możliwości i są lepiej wyedukowani.

Marcin Wojtan: Koleżanka z Coca-Coli powiedziała, że na segregacji odpadów można zarobić – oczywiście tak, ale tylko i wyłącznie na strumieniu uporządkowanych, posegregowanych odpadów opakowaniowych przedsiębiorstwa. Czyli tych wszystkich, które wiążą się z sieciami handlowymi, z produkcją, z wykorzystaniem surowców.
Dopłata do tworzywa sztucznego wynosi dzisiaj 20-30 zł – tyle dostaje recykler za wydanie dokumentu potwierdzającego recykling. Opłata produktowa jest na poziomie 3 tysięcy złotych – tyle powinien zapłacić Państwu przedsiębiorca, który nic nie zrobił. Natomiast koszt zbiórki selektywnej, butelek PET i innych tworzyw sztucznych systemem „dzwonowym” – tj. takich pojemników, które są rozstawione w całej Warszawie – licząc edukację mieszkańców, informację o rozstawieniu kontenerów, ich zakup, opróżnianie, sortowanie, przygotowanie do recyklingu, transport i sprzedaż do recyklingu – koszt wyniesie ok. 2,7 tysiąca złotych, w zależności od regionu i od systemu. System „workowy” na wsiach rzeczywiście jest tańszy i bardziej efektywny. Opłacalność to jedna rzecz. Ale nie zapominajmy o rzeczy najważniejszej: wszyscy musimy segregować odpady! Każdy ma być odpowiedzialny – tak jak ma być odpowiedzialny biznes, tak musi być odpowiedzialny obywatel.

Piotr Szajrych: Powiedziała Pani, że na odpadach można zarobić – jeżeli się prowadzi racjonalną gospodarkę odpadami, to pewnie tak. Ale jeśli przedsiębiorca prowadzi tę gospodarkę, zbiera odpady na terenie swoich zakładów, na terenie sklepów, magazynów, segreguje je, sprzedaje i ma do wyboru: jednej organizacji odzysku ma zapłacić 100 zł za tonę, a drugiej 20 zł …

Jolanta Czudak-Kiersz: To wiadomo, jaki będzie rachunek.

Piotr Szajrych: … i nie będzie się interesował tym, co robi ta organizacja, czy edukuje, czy zbiera itd. W Polsce z 11mln ton śmieci przez zbiórkę selektywną pozyskuje się od 5 do 7%. To jest nic. Ten wynik stawia nas na szarym końcu praktycznie wszystkich krajów europejskich.


Jolanta Czudak-Kiersz: Czy to jest tylko sprawa świadomości? Myślę, ze dzisiaj większość Polaków wie, że powinno się segregować odpady i ograniczać ilość śmieci deponowanych na składowiskach. Ale system jest niewydolny. Mogę podać przykład z własnego podwórka: wóz podjeżdżający na moje osiedle zbiera tylko odpady zmieszane.

Marcin Wojtan: I bardzo dobrze, że zbiera odpady zmieszane. To, co jest w pojemnikach na zbiórkę selektywną rozdzielających różne odpady i tak wymaga ponownego sortowania. System dwu-pojemnikowy jest według mnie najbardziej optymalnym systemem. Mówimy o surowcach i reszcie – tzw. balaście, który można później wykorzystać w bardzo skuteczny sposób. W odpadach zmieszanych, tzw. surowcowych, które stoją w czerwonych kontenerach na terenie Warszawy, są właśnie surowce nadające się do recyklingu, przynajmniej w większości. Proces sortowania jest o wiele tańszy, jeśli używa się do niego strumienia zmieszanych odpadów opakowaniowych i surowcowych. I każda z firm, która zajmuje się zbiórką selektywną, bo jest do tego zobowiązana, ale nie jest zobowiązana do wykazywania się określonym procentem zbiórki selektywnej, tak czy inaczej miesza te odpady na samochodach i wiezie na sortownie. Dzieje się tak, ponieważ czystość tych odpadów jest praktycznie żadna, nie można ich przygotować do recyklingu w prosty sposób. Trzeba je posegregować, zbelować i dopiero wtedy szukać na nie zbytu.

Jolanta Czudak-Kiersz: Nie wiem czy znalazłam właściwą informację w Internecie, ale aż niewiarygodna jest informacja dotycząca Coca-Coli: ok. 95% odpadów wytwarzanych w firmie Coca-Cola HBC Polska jest poddawanych recyklingowi.

Edyta Krysiuk-Kowalczyk: 98%.

Jolanta Czudak-Kiersz: Jak to jest możliwe, że jedna firma może zagospodarować prawie 100% odpadów, a inna 1-2%?

Edyta Krysiuk-Kowalczyk: To są dane dotyczące naszych zakładów produkcyjnych i rzeczywiście, w skali Polski 98% odpadów, które wytwarzamy przeznaczamy do ponownego wykorzystania. Rozwiązanie nie jest wyjątkowo tajemnicze – tak jak powiedziałam wcześniej, firmie to się po prostu opłaca.
Na każdym z etapów produkcji – przy przyjęciu surowca, przy jego przetwarzaniu i przechowywaniu produktu gotowego – jest zbudowany system selektywnej zbiorki, taki, jaki funkcjonuje w miastach i wsiach. Odpady są segregowane, a następnie sprzedawane. To daje również pewien ekonomiczny efekt – powinno się również opłacać segregowanie odpadów w domach. Dla przykładu: jesteśmy partnerem dużej akcji edukacyjnej promującej selektywną zbiórkę odpadów. Szukaliśmy firmy, która mogłaby te odpady zabrać z miejsca zbiórki i okazało się, że odebranie tych posegregowanych odpadów jest dużo droższe niż odebranie odpadów nieposegregowanych!

Piotr Szajrych: To, o czym Pani mówi, to jest świadomość ogromnego koncernu światowego. Natomiast druga rzecz, to świadomość nas wszystkich siedzących na tej sali. Ta sama Coca-Cola wprowadza produkty w opakowaniach na rynek i to, co się z nimi dzieje, zależy od nas – konsumentów. Coca-Cola nie ma na to wpływu. I to my jesteśmy odpowiedzialni za to, czy wrzucimy to do kosza, do lasu, czy przez szybę samochodu. Potrzebna jest edukacja.

Jolanta Czudak-Kiersz: Co Państwo sądzą o systemie kaucyjnym? W wielu krajach europejskich ten system się sprawdza? Czy to nie jest dobra recepta?

Piotr Szajrych: System depozytów funkcjonuje w Niemczech i się nie sprawdza – Niemcy się z niego wycofują, bo jest to koszmar dla przedsiębiorców. Obsługa depozytów w Niemczech to koszt 800 mln euro rocznie. Całe szczęście, że we wspomnianych przeze mnie założeniach do ustawy nie ma systemu depozytowego.

Marcin Wojtan: Na gospodarkę odpadami, która dotyczy nas wszystkich, bo codziennie każdy z nas produkuje odpady, nie można patrzeć wybiórczo. Nie można mówić tylko i wyłącznie o zbiórce selektywnej np. aluminium. Odpady, pomijając odpady przemysłowe, powstają w domach – ludzie muszą nauczyć się ich segregacji, muszą być systemy zagospodarowania tych odpadów, na terenie każdego miasta, każdej wsi, każdej gminy muszą powstawać zakłady gospodarki odpadami, które będą segregować odpady i zagospodarowywać je w najlepszy z możliwych sposobów, uzasadniony również ekonomicznie, tj.: recykling, odzysk energetyczny, kompostowanie i ewentualnie składowanie reszty. Do tego należy dodać energetyczne wykorzystanie od części odpadów komunalnych w spalarniach, które próbuje się w Polsce zbudować od 50 lat, a także wykorzystanie energetyczne do produkcji energii, w cementowniach i w elektrociepłowniach.
To jest kompleksowy system gospodarki odpadami i musimy to zrobić. Czy nam się uda? Zobaczymy.

Jolanta Czudak-Kiersz: Czy władztwo nad odpadami przekazane samorządom może być receptą na wspomniane patologie?

Jacek Wodzisławski: Uważam, że nie każdego rodzaju pieniądze wtłoczone do systemu są dobre. Mamy przykład torebek – powinniśmy tę ustawę nazywać nie ustawą o gospodarowaniu odpadami, ale ustawą o gospodarowaniu torebkami. W systemie pojawią się pieniądze, ale moim zdaniem trochę nie takie, jak byśmy chcieli. To samo dotyczy depozytów. Przenosząc się na poziom europejski – tak jak w polskich gminach nie ma jednego systemu, tak nie ma jednego systemu europejskiego. Jeżeli cena na bramie nie będzie wysoka i nie spowodujemy, że odpady nie będą wywożone do lasu, to nie ma idealnego rozwiązania.

Marcin Wojtan: Myślę, że na temat właścicielstwa odpadów nikt dzisiaj jednoznacznie nie potrafi odpowiedzieć. Jeśli spojrzeć na inne kraje europejskie pod tym kątem, to Polska jest wyjątkiem. U nas właścicielem odpadów od momentu wrzucenia go do śmietnika, jest właściciel śmietnika. W innych krajach właścicielem odpadów jest samorząd lokalny. Wydawałoby się, że dobrym rozwiązaniem jest zrobienie tak, jak jest to w innych krajach. Ale pamiętajmy o tym, że 20 lat transformacji gospodarczej w Polsce doprowadziło do tego, że gospodarką odpadów zajmują się setki, jeśli nie tysiące firm. Z jednej strony doświadczenia międzynarodowe wskazywałyby na to, że powinniśmy przenieść własność odpadów na samorządy. Ja nie potrafię powiedzieć, które rozwiązanie jest najlepsze.

Jolanta Czudak-Kiersz: Czy powinno się zredukować liczbę organizacji odzysku i skoncentrować się na mniejszej liczbie solidnych organizacji, które dobrze się znają na gospodarce odpadami?

Piotr Szajrych: Dla nas nie ma znaczenia ilość organizacji odzysku. My się nie boimy konkurencji. Chcemy wyeliminować te organizacje, które handlują kwitami – nie ponosząc żadnych kosztów, nie prowadząc edukacji, zarabiają pieniądze. Są dwa rozwiązania – te organizacje mają albo zniknąć albo dostosować się.

Jolanta Czudak-Kiersz: Organizacja Rekopol jest organizacją non profit, ale porozmawiajmy o korzyściach, jakie wynikają z prawidłowej gospodarki odpadami, z osiągania właściwych poziomów odzysku i recyklingu. Czy na gospodarce odpadami można dobrze zarobić?

Piotr Szajrych: W założeniach do ustawy pojawia się zapis, że organizacje odzysku powinny być non profit – oznacza to, że właściciele organizacji odzysku nie pobierają dywidend z jej działalności. Środki uzyskane od przedsiębiorców za realizację ich obowiązków są wykorzystywane na pokrycie kosztów, na dofinansowanie, na edukację (będzie taki wymóg, że organizacje odzysku powinny część swojego zysku przeznaczać na edukację), a jeżeli jakieś środki finansowe zostają, to mogą być przeznaczone na zwiększenie działalności edukacyjnej, innej działalności albo po prostu na obniżenie kosztów dla przedsiębiorców. Nasi właściciele, w tym m.in. firma Coca-Cola, nie pobierają dywidend. I taki zapis znalazł się w założeniach do nowej ustawy.

Jacek Wodzisławski: Z tego co pamiętam, to propozycja zapisu, aby organizacje odzysku były non profit pojawiła się już w 2000 roku. Wtedy tego zapisu nie udało się przeforsować, ale jestem bardzo zadowolony, że ten zapis pojawił się teraz. Spowoduje on, że przedsiębiorcy nie będą nastawieni tylko na krótkookresowy zysk w organizacji odzysku.

Jolanta Czudak-Kiersz: Firma Lafarge wykorzystuje paliwo alternatywne – trafiają do Państwa odpady, których nie można wykorzystać w żaden inny sposób i nadają się tylko do spalenia – czy to jest dobry biznes?

Marcin Wojtan: Cementownia produkuje cement – to jest dobry biznes. Ale żeby wyprodukować cement, musimy wypalić klinkier i wytworzyć odpowiednią temperaturę w piecu. Używamy do tego rożnych surowców, przede wszystkim węgla, jednak ponieważ węgiel jest drogi, jest paliwem kopalnym uznanym za nieodnawialne i wiąże się z emisją CO2, poszukujemy innych alternatywnych rozwiązań. Jesteśmy ogniwem zagospodarowania odpadów i aktywnie w tym systemie uczestniczymy. Dla nas wykorzystanie paliw alternatywnych jest związane z prowadzeniem polityki zrównoważonego rozwoju. We wszystkich cementowniach na całym świecie tworzymy komórki związane z koncepcją ekologii przemysłowej – jest to koncepcja, która wykorzystuje zasadę obiegu produktu w każdej fazie cyklu życia: jako produktu, jako surowca i jako odpadu. Cementownia wykorzystuje szereg tego typu odpadów, m.in. popiół, który stanowi komponent cementu – to, co staje się uciążliwym odpadem w procesie spalania w elektrociepłowniach, po specjalnym procesie przygotowania jest dla nas świetnym surowcem.

Wykorzystujemy szereg paliw alternatywnych produkowanych z różnego rodzaju odpadów wysokoenergetycznych. Trzeba jednak pamiętać, że cementownia nie jest zakładem zagospodarowania odpadów i nigdy takiej funkcji pełnić nie będzie, mimo dość częstych sugestii ze strony branży odpadowej. Z drugiej strony ściśle współpracujemy z firmami zagospodarowującymi odpady. Te odpady, których nie można sprzedać do recyklingu, zamiast trafiać na składowisko, stanowią mieszankę paliwową wykorzystywaną w cementowniach. Proces współspalania w piecu cementowym jest technologią bezodpadową, poza emisją gazów odlotowych, które wytwarzają się w procesie spalania paliw alternatywnych.

Pytanie z publiczności: Dlaczego zniknął system opakowań wielokrotnego użytku?

Edyta Krysiuk-Kowalczyk: Rzeczywiście kilka lat temu produkowaliśmy dużo więcej napojów w opakowaniach zwrotnych. Ale te opakowania do nas nie wracały, a jeśli wracały, to w bardzo złym stanie. To wynika trochę z naszej kultury segregacji – konsumenci wybrali produkt w opakowaniu plastikowym. Jednak nie do końca jest prawdą, że produkt w opakowaniu plastikowym to jest zło konieczne. Gdybyśmy globalnie zastanowili się, czy butelka szklana jest bardziej ekologiczna …

Marcin Wojtan: … butelka plastikowa jest bardziej ekologiczna.

Edyta Krysiuk-Kowalczyk: Rzeczywiście, do opakowania szklanego dochodzą koszty składowania, transportu, mycia. Wg danych, którymi dysponuję, waga opakowania szklanego wzrasta czterokrotnie w globalnym ujęciu, a ilość zużytej energii wzrasta półtora raza. Dlatego opakowanie plastikowe wcale nie jest takim złem, jak się powszechnie uważa. Ważne jest, żeby we właściwy sposób z nim postępować. Jako firma patrzymy na opakowanie nie jako odpad, ale jako surowiec wtórny. Opakowania wtórne są dostępne w barach i restauracjach, gdzie mamy gwarancję zwrotu. Z konsumentami bywa różnie.

W dalszej części dyskusji, paneliści oraz osoby z publiczności, dyskutowali o problemach związanych z edukacją społeczeństwa w zakresie recyklingu, o władztwie odpadów oraz o postawach konsumentów.

Jolanta Czudak-Kiersz: Ta dyskusja potwierdza, jak ważną sprawą jest recykling, jak dużo musimy jeszcze zrobić, aby podnieść naszą świadomość i zmienić nasze postępowanie. To się opłaca każdemu z nas: opłaca się społeczeństwu i korzysta na tym środowisko. Zatem wszyscy musimy się edukować. Organizacje odzysku i firmy, które są liderami w gospodarowaniu odpadami mogą zrobić bardzo dużo: prowadzić akcje edukacyjne, organizować eventy dla dorosłych i dla dzieci. Myślę, że Forum Odpowiedzialnego Biznesu będzie organizowało jeszcze niejedno takie spotkanie, a jak znowelizowane przepisy zaczną obowiązywać, będzie jeszcze wiele okazji do zweryfikowania jak sprawdzają się w życiu. Bardzo serdecznie Państwu dziękuję za dzisiejsze spotkanie.

Spisała: Karolina Szlasa, Forum Odpowiedzialnego Biznesu